piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 85

* z perspektywy Alex*

Mamy już piątek. Śniegu nadal wiele, a temperatura zbyt niska na spacery. Cały czas zastanawiałam się nad tym co mówił Colin. A może bardziej nad tym co pisał?  Bezczynność zjadała mnie od zewnątrz. Rozterki od wewnątrz. Zwisałam głową w dół z mojego łóżka patrząc na sufit. Zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć... zupełnie jak  mała dziewczynka. W moim umyśle zawitał wielki dom z idealnie przystrzyżonym trawnikiem; samochód w garażu i roześmiane dzieci dookoła... lecz nie były one moje. Mój dom stał pusty. Piękny, doniosły, ale pusty. Nie było w niej żywej duszy prócz mojej. Stałam obok półki na nagrody wspominając swoje życie... Natychmiast zerwałam się. Skąd takie myśli w mojej głowie?! Przecież nie skończę samotnie! Nie... to nie możliwe. Nie możliwe... a jednak? Nie...

* z perspektywy Colina *

Poszedłem pod prysznic aby pozbyć się resztek chloru z ciała po wizycie na basenie z Mattim. Miałem już wziąć się za mydlenie głowy, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Myślałem, że to wyżej wspomniany blondyn przyszedł uświadamiając sobie, że zostawił swój telefon w moim plecaku. Owinąłem się w biodrach ręcznikiem i poszedłem do przedpokoju. Otwierając drzwi zacząłem mówić.
C- Stary, czekaj już idę po twoją...
Ku mojemu zdziwieniu nie było tam Mattiego, tylko Alex.
A: Musimy porozmawiać.- powiedziała spoglądając na ziemię.
C- Wejdź.- odparłem.
Mimo iż mieszkanie było puste udaliśmy się do mojego pokoju. Dziewczyna usiadła na łóżku i zmierzyła mnie całego od stóp po głowę.
C: Tak wiem, niezręczna sytuacja ale myślałem, że to Matty...
A: Nie pogrążaj się bardziej.- zaśmiała się.
C: Daj mi chwilkę.- udałem się do toalety. Ubrałem spodenki i szary top na ramiączkach by móc wrócić do niej z powrotem. Siedziała w tym samym miejscu, głęboko zamyślona.
C: A więc o czym chciałaś mówić?- rzekłem, skłaniając ją do rozmowy.
A: Ugh... No więc przez ostatnie dni dużo myślałam. O tobie, o mnie... o nas. Sądzę, że jestem gotowa.- zamilkła dając mi znak abym coś powiedział.
C- Gotowa na co?
A- Oh Colin, nie udawaj idioty! Przecież dobrze wiesz na co.
C- Nie... nie mam pojęcia.- brnąłem dalej.
A- Nie każ mi tego mówić!
C- Ale czego?- buchnąłem śmiechem.
A- Dobra, wychodzę.
Zagrodziłem jej drogę by nie mogła wyjść i uśmiechnąłem się.
C- Jesteś pewna?
A- A dlaczego miałabym nie być?- spytała.
C- Długo zwlekałaś.- odparłem.
A: Czy ty nie możesz być jak inni faceci i zamiast tyle gadać, pocałował mnie?
Zacząłem się śmiać; trzymając ją w ramionach pocałowałem w nos.
C- Nie.
A- I własnie dlatego Cię kocham/

* z perspektywy Charlie *

Cisza i spokój. Jedyny dźwięk jaki wypełniał pomieszczenie to wrząca woda w czajniku. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam w salonie. Pociągając mały łyk wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Niall'a/ Po krótkim namyśle chciałam się rozłączyć  bo doszłam do wniosku, że mamy inne strefy czasowe lecz usłyszałam odzew z jego strony.
Ch- Jak tam trasa?- spytałam podekscytowana.
N- Całkiem nieźle. Widziałaś wczorajszy występ?
Ch-Nie zdążyłam od początku, ale byłam już na Rock Me.
N- Kurde... wszystko na marne!- usłyszałam jakiś trzask.
Ch- Niall, wybacz mi ale chciałam i to nawet nie wiesz jak bardzo,
N- GDYBYŚ NA PRAWDĘ CHCIAŁA TO POSTARAŁABYŚ SIĘ BARDZIEJ!- odparł z furią.
Ch- Nie mów do mnie w ten sposób!
N- Będę mówił jak mi się spodoba!
Ch- Zachowujesz się jak rozwydrzony bachor!- krzyczałam.- Postępując tak stracisz wszystkich, których kochasz, nie rozumiesz tego?!
Rzuciłam telefonem w równoległą ścianę i pogrążyłam się w płaczu. Przecież on nigdy taki nie był. Może dopiero odkrywam jego prawdziwe 'ja'? Albo coś się stało. Nie mogłam tego zrozumieć...

czwartek, 18 lipca 2013


Rozdział 84


* z perspektywy Alex *

Obudziło mnie silne pukanie do drzwi, lecz nie byłam zła, bo napawał mnie dobry humor. Podrapałam się po głowie i otworzyłam drzwi. Po ich drugiej stronie stało Colin. Zdziwiona nie zdążyłam nic powiedzieć, bo nasze usta przylgnęły już do siebie. Po chwili opanowałam się i odepchnęłam go, zatrzaskując drzwi przed jego nosem i uciekając do swojego pokoju. Trzaskiem obudziłam Charlie, która nie wiedziała o co chodzi.
Ch- Co jest...
A- Nie mów nic, tylko ratuj!- krzyknęłam w jej stronę.
Zdziwiona blondynka poszła do przedpokoju i już wiedziała w czym jest problem. Chłopak ciągnął za klamkę krzycząc.
C- ... proszę Cię. Porozmawiaj ze mną do cholery! Nie chcę nic więcej, tylko jedną głupią rozmowę!
W jego głosie słyszałam nutę smutku, żalu oraz rozczarowania. Przez chwilę czułam, że zaraz się złamię, ale nadal siedziałam przy swoim łóżku pogrążona łzami.
Ch- Colin, nie ma jej tu.- powiedziała do niego otwierając drzwi.
C- Charlie, na miłość boską widziałem ją przed chwilą!
Ch- Skąd wiesz? Może Ci się tylko zdawało? Masz jakieś przewidzenia?- brnęła dalej.
On w to nie wierzył. Przecisnął się pomiędzy nią a drzwiami i zmierzał do mojego pokoju.
C- Nie rób ze mnie idioty, nie dziś.
Ch- Ale ja tylko chcę...
C- Proszę, nie dziś.- Colin odwrócił się od niej i zapukał cichutko do moich drzwi, naciskając lekko klamkę.
Wszedł przekręcając kluczyk w drzwiach. Kurde, czemu ja na to nie wpadłam?! Usiadł koło mnie po turecku i przypatrywał się mojej twarzy z miną, której nie byłam w stanie rozszyfrować.
C- Zacznijmy wszystko od nowa.- rzekł.- Wiem, że wydaje się być niemożliwe, ale razem damy radę. Wystarczy, że mi tylko zaufasz...
A- Colin. ehh...- zaczęłam- wiesz, że tak się nie da.
C- Obydwoje wiemy, że coś do mnie czujesz.
A- A ty wykorzystujesz to.
C- Alex, to nie tak. Po prostu mam dość tej niepewności z twojej strony. Jednego dnia przychodzisz do mnie, przytulasz i jest wszystko okay, a nazajutrz nie chcesz mnie znać.
A- Przykro mi, ale wiesz...
C- NIE, WŁAŚNIE NIE WIEM!
A- NIE KRZYCZ NA MNIE!- zaczęłam głośniej łkać.- Po prostu nie chcę wyjść na ździrę, która tak łatwo się wszystkim daje!- przetarłam oczy i schowałam twarz między poduszkami ściągniętymi z łóżka.
Colin przysunął się, obejmując mnie jednym ze swoich ciepłych uścisków. Oparłam głowę o jego pierś, a on głaskał mnie po włosach. Tym razem nic nie powiedział, za co byłam mu wdzięczna. Był teraz cichym oparciem, którego tak bardzo potrzebowałam. Takiego właśnie go kochałam. Niestety, nie mogłam w jednej chwili pozbyć się wszystkich uczuć skierowanych do Harry'ego.

* z perspektywy Niall'a *

Wróciłem zaspany do pokoju i od razu rzuciłem się na łóżko. Japonia tak spodobała się chłopakom, że przez cały dzień musiałem dosłownie za nimi biegać. Otarłem czoło z potu i zerknąłem na zegarek. 2 godziny do występu. Za każdym obrotem wskazówki przewracało mi się w żołądku. Aby się odstresować sięgnąłem po gitarę i poćwiczyłem parę chwytów. 1,5 godziny. Udałem się wziąć prysznic, który był najdłuższy w moim życiu ((no może nie licząc tego po bliskim spotkaniu ze skunksem)). Przeprałem się w czyste ubrania i bezczynnie usiadłem przed telewizorem. Oczy zamykały mi się z każdą nadchodzącą sekundą coraz częściej. Niezauważenie do pokoju wszedł Louis klepiąc mnie po ramieniu.
L- Już czas,
Przetarłem twarz i udałem się tuż za nim. Jadąc czarnym autem (chyba firmy alfa romeo) patrzałem na otaczający mnie krajobraz, który już tak mnie nie zachwycał. Czegoś mi tu brakowało, albo raczej kogoś. Wyjąłem telefon z kieszeni i wysłałem sms'a do Charlie.
hej, znajdź link do dzisiejszego występu i obejrzyj chociaż początek, to ważne.
Byliśmy już na miejscu. Stojąc za kulisami przejąłem mikrofon od Liam'a i weszliśmy na scenę. Wybiegliśmy na nią; towarzyszyły nam krzyki fanów.
N- Hej, dzięki wam wszystkim za przybycie! Wiem, że zazwyczaj inaczej zaczynamy nasze występy, ale to dość wyjątkowa sytuacja.....


______________
wybaczcie, że rozdział tutaj jest tak późno ale blogger mi się popsuł! ehh... 
ale dziś już działa! tak więc szykujcie się, że jutro będzie nowy rozdział!

PS ZAŁOŻYŁAM NASZYM POSTACIOM TWITTERY:
ALEX- @devlinalex 
CHARLIE- @charlieebelly 
MATTY- @mattyrogerrs 
COLIN- @coolinwalker 
HARRY- @sttyleshaarry 
NIALL- @mattyrogerrs 
Dzięki nim będziecie lepiej mogli poznać myśli naszych bohaterów i wczuć się w ich sytuację c;

Mam nadzieję, że za to wszystko nie jesteście na mnie bardzo źli, kocham was Dżess.