sobota, 27 października 2012

Rozdział 44-

* perspektywy Charlie *
Otworzyłam drzwi cała podekscytowana lecz gdy zobaczyłam minę Alex mój uśmiech również znikną z mojej twarzy.
C- Ej, co Ci jest ?
A- Nic, a co ma być ?
Spojrzała na mnie spod byka wędrując do swego pokoju. Poszłam tam za nią. Drzwi zamykały się lekko skrzypiąc pozostając uchylone. Kot wybiegł z pokoju do kuchni. Usiadłam na rogu jej łóżka wpatrując się w nią.
C- Gadaj.
A- Ale co mam Ci powiedzieć ?
C- Okej, skoro tak pogrywasz to niech Ci będzie. Ja też coś wiem i Ci nie przekażę.
A- Kłamiesz, nic nie wiesz.
C- Niall dzwonił.
A- Łżesz kobieto, łżesz !
Wyciągnęłam telefon w jej stronę pokazując ostatnie połączenia.
C- Historia połączeń nie kłamie.
A- Co mówił ?
C- Ty pierwsza.
Alex spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy. Na mojej twarzy pojawił się lekki, sarkastyczny uśmieszek.
A- Ehh... było jak zawsze. Niewinny spacer przeradzający się w coś więcej niż ogranicza przyjaźń. Ja po prostu mam już tego dość, czuję się rozdarta i tyle.
C- Eee...myślałam, że coś gorszego się wydarzyło. Niall niewiele mówił. Ale przekazał mi abyś zadzwoniła do Hazzy.
A- Coś jeszcze ?
C- Nie, nic ,a co ?
A- Dobra, to teraz możesz iść.
C- Wyganiasz mnie ?
A- Ależ oczywiście, że tak.
C- Absurd ! A z resztą, pfff...
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Zapewne ona dzwoni już do loczka. Chciałam rzucić się na swoje łóżko ale zastałam tam dość niemiłą niespodziankę. Ukochany Austin, kotek Alex zostawił małe co nieco na mojej świeżo pościelonej kołdrze. Miałam ochotę zacząć do niej wrzeszczeć ale zabiłaby mnie gdybym przerwała jej rozmowę z Harrym więc położyłam się na ziemi i machałam skulona nogami z nieradności. Mijały sekundy, minuty, godziny czyli w rzeczywistości 5 minut ,a ja nadal niecierpliwiłam się aż ona w końcu skończy gadać. Postanowiłam przejść się. Wychodząc przed dom poczułam jak słońce delikatnie muska moją twarz. W rzeczywistości było chłodno. Codzienna jesienna pogoda. Jak zwykle szłam przez moją ulubioną trasę. Niedaleko szkoły znajdowała się mała alejka, przy której mało kto przebywał. Cisza, spokój. Przysiadłam na jednej z ławek patrząc przed siebie na widok małej wiewiórki. Ktoś usiadł obok...

* z perspektywy Alex *
Wchodząc do domu od razu dopadła mnie Charlie. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać więc poszłam prosto do mojego pokoju. Niestety ona również obrała ten cel. Zaczęłyśmy rozmawiać. Jedyne co słyszałam to bla bla bla lecz jedno przykuło mą uwagę- Niall dzwonił. Potem okazało się, że Harry czeka aż ja zadzwonię do niego. Pozostając sama w pomieszczeniu wybrałam numer do niego patrząc w sufit. Z każdym dźwiękiem byłam coraz bardziej zdenerwowana.
L- Halo tu Harri.
A- Eee Louis, to ty ?
L- Jaki tam Louis, jestem Harri i chciałem powiedzieć, że Cię...
Nagle usłyszałam głośny krzyk. Nie był to Lou tylko ktoś stojący w jego okolicy. Dźwięk upadania telefonu, wrzaski, śmiechy. W końcu usłyszałam to co chciałam.
H- Alex ?
A- Harry to ty ?
H- Tak, wybacz mi za tego kretyna.
A- Okej, a co Loui chciał powiedzieć ,a nie dokończył ?
Usłyszałam nutę zawachania.
A- Dobra, nieważne. Opowiadaj Co u Ciebie.
H- Co ma być to jest. Siedzimy w domu, Niall rozwalił sobie kolano. W przyszłym tygodniu mamy kolejny koncert. Przesiadujemy w hotelu, chłopaki chodzą na imprezy.
A- Chłopaki ? A ty to co ?
H- Nie mam humoru na to, a poza tym ktoś musi siedzieć z Niallem aby nie wyjadł całej lodówki oraz nie spalił czegoś.
Zaśmiałam się. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to był najgorszy chichot jaki w życiu zrobiłam.
A- Sorry, i nie śmiej się za głośno.
H- Nie martw się, słyszałem gorsze piski na koncertach. Choć twój daleko od nich nie jest.
A- No dzięki wiesz.
H- Sama to powiedziałaś.
A- Ale nie dosłownie !
Rozmawialiśmy przez długi czas aż w końcu Harry musiał iść, wołał go menager. Z bólem serca nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Poszłam zobaczyć co porabia Charlie. Nigdzie jej nie było, a na jej łóżku widniały kocie odchody. Ble, niestety musiałam to posprzątać. Próbowałam się do niej dodzwonić ale abonament był chwilowo niedostępny i tak w kółko. Zrezygnowana wzięłam Austina na ręce i położyłam się na kanapę w salonie oglądając jakiś serial kompletnie nie wiedząc o co w nim chodzi.

poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 43-

* z perspektywy Alex *
Długi denerwujący tydzień. Każdego dnia nie mogłyśmy dodzwonić się do chłopaków by spytać się co u Nialla. Informacje z twittera nie dosycały nas do końca. Ponad to widok takich zdjęć jeszcze bardziej dobijał psychicznie.


Oprócz tego jestem zdruzgotana bo nadeszła sobota i muszę iść na tą pseudo randkę z Colinem. Nie mam na to najmniejszej ochoty ale wolę iść sama niż aby miał po mnie przyjść. Wszystkie możliwe wymówki zastosowałam w tygodniu. Niestety z Charlie było jeszcze gorzej. Ta zawsze zwariowana i uśmiechnięta dziewczyna pogrążona była w smutku. Leżała w łóżku czekając na jakiś znak życia od chłopaków chodząc tylko do szkoły, toalety i lodówki. No przeważnie lodówki. Trochę to bolało. Niby się przyjaźnimy i wg. mieli się odzywać, ale nic. Może to co myślałam było prawdą. Może tak na prawdę nic się dla nich nie liczymy. Tego niestety nie wiem, mogę mieć podejrzenia, przeczucia ale nigdy 100% pewności. Dochodziło już do 16. Ruszyłam tyłek z łóżka bo na wpół do miałam być pod szkołą.
A- Charlie ja idę i postaram się jak najprędzej wrócić !
C- Dobra. Zaklucz drzwi tylko.
Wyszłam i zrobiłam to o co Charls mnie poprosiła. Założyłam na uszy słuchawki wsłuchując się w nutę która od dłuższego czasu mną zawładnęła (KLIK). W mgnieniu chwili byłam na miejscu. Go jeszcze nie było. Usiadłam na ławce obok czekając na niego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich barkach. Odwróciłam się zdejmując słuchawki. Wiedziałam kto to, nie musiałam zgadywać, podejrzewać.
A- Cześć Colin.
C- No cześć. Coś nie tak ?
A- Nie, nie wszystko jest okay.
C- No to co, idziemy ?
Wstałam z ławki i zaczęłam iść do przodu. Colin podszedł do mnie i złapał za rękę. Szczerze, było mi to już obojętne. Żywiłam do niego jakieś uczucie ale nie takie co do Stylesa. Jednak ten miał mnie gdzieś. Wszystko było mi już obojętne. Doszliśmy do parku. Jako iż jest jesień było pełno złotych liści. Podobało mi się bardzo. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Poczułam się jak mała dziewczynka. Miałam ochotę skakać w te kupki liści, rzucać nimi oraz wiele innych rzeczy.
C- Wiedziałem, że Ci się spodoba.
A- Ale ja nic nie powiedziałam.
C- Nie musiałaś nic mówić, widzę po twojej minie.
Czasem czułam się podle. Colin jest taki słodki i kochany ,a ja go non stop spławiam. A najgorsze jest to, że może sobie robić nadzieję przez te niektóre sytuacje które się nadarzają. Ale nie mogłam nic na do poradzić. Sama nie chce się z nim widywać bo boli mnie to wszystko. Powędrowaliśmy na mały mostek. Przysiedliśmy na nim patrząc na piękny otaczający nas krajobraz oraz napawając się chwilą ciszy wokół nas. Bawiłam się liściem rozmyślając o wszystkim gdy Colin zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
C- Chciałbym abyś była tylko moja. Abyśmy mieli więcej takich wypadów. Abym mógł Ciebie przytulać i całować kiedy tylko miałbym na to ochotę.
Zerknęłam tylko na niego. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wstałam i otrzepałam się. On również wstał. Złapał mnie za nadgarstek.
A- Nawet nie próbuj.
C- Dlaczego ?
Sama nie wiedziałam dlaczego. Nie umiałam odpowiedzieć na te pytanie. Przypomniał mi się ostatni wf. Wtedy też nie znałam odpowiedzi na jego pytania. Odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Zrobiłam pierwsze co przyszło mi do głowy. Pobiegłam w jego objęcia. Zaczęliśmy się całować. Spojrzałam w jego oczy. Błyszczały się. Wyrwałam się z jego objęcia w których jeszcze niedawno chciałam być i zaczęłam biec przed siebie.
C- Czekaj. Alex, gdzie biegniesz !
Oparłam się o najbliższe drzewo, kucając. Poleciały mi łzy. Nie mogłam ich opanować. Colin usiadł koło mnie, obejmując mnie. Nic nie mówił. Po prostu siedział obok.
A- Nie wiem co mam robić.
C- Nie musisz nic robić.
A- Łatwo Ci powiedzieć. Nie wiesz jaka w środku jestem rozdarta. Na dodatek ciągle robię tobie nadzieję.
C- Ty mi ich nie robisz. Sam je sobie robię. Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie dotychczas spotkała. To dzięki tobie wstaję rano z uśmiechem, idę do szkoły i mam motywację by żyć.
No szkoda tylko, że ja czuję na odwrót. Nic nie mówiłam. Łzy nadal mi leciały, ja tylko pociągałam nosem patrząc na niebo, które z chwili na chwilę robiło się coraz ciemniejsze.

* z perspektywy Charlie *

Siedziałam sama w domu. Choć samotność mi doskwierała nie miałam ochoty nikogo widzieć. No poza tą jedną osobą. Nic nie grało nic tak wielkiej roli. Próbowałam to wszystko ukrywać ale nie da się. Czekałam tylko na jedno małe powiadomienie- masz wiadomość. Albo NiallOfficial napisał do Ciebie, oznaczył Ciebie w poście bądź coś. Nic, pustka, cisza. Wstałam i poszłam do kuchni. Wzięłam paczkę laysów oraz lody z zamrażarki i wróciłam do łóżka. Opychałam się tym i oglądałam moją ulubioną kreskówkę- pora na przygodę. Leciał maraton. I tak oto wyglądają soboty ludzi takich jak ja. Dochodziło już do 19. Maraton się skończył, pudełko lodów już puste. Alex jeszcze nie ma. Dobijalam się psychicznie smętną muzyką oraz czytając smutne opowiadania gdy usłyszałam swój dzwonek. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Alex. Dlatego nie uwierzyłam własnym oczom gdy na wyświetlaczu pisało Niall. Od razu odebrałam.
C- Eee cześć.
N- Cześć.
C- Co u Ciebie ?
N- Dobrze.
C- A co z nogą ?
N- Skąd wiesz o nodze ?
C- Oglądałam koncert.
N- Aha. Trochę boli. A co u Ciebie ?
C- Dobrze.
Wybuchnęłam śmiechem. Nie widzieliśmy się tak długo ,a tak drętwo gadamy.
N- Z czego się śmiejesz ?
C- Z naszej rozmowy. Jest drętwa. Mów lepiej więcej co u was ,a nie tylko dobrze. 
N- Heeh. Chcesz szczegółów okey. W tym tygodniu nie mieliśmy ani jednego koncertu z powodu mojej nogi, siedzimy w hotelu nudząc się jak diabli, a teraz wcinam żarcie z nando's.
C- No i teraz jestem uradowana twoją odpowiedzią.
N- A ty co robisz ?
C- Leżę, jem lody i chipsy oraz oglądam porę na przygodę.
N- Fajnie.
C- A kiedy wracacie ?
N- Za niecałe dwa miesiące. To będzie dłuuugi czas.
C- Ooo tak. Ale jak wrócisz to idziemy do nando's ?
N- Oczywiście ,że tak ! A i mam pytanie. Jest tam gdzieś Alex ?
C- Nie, a czemu pytasz ?
N- Nie nic, Hazz pytał. Jak wróci to niech przydzwoni do niego okay ?
C- Spoko przekaże.
N- Dobra to ja lecę.
C- Paa i zdrowiej.
Byłam zadowolona. Rzuciłam telefon na bok i zaczęłam skakać po łóżku.
C- NIALL DZWONIŁ ! NIALL DZWONIŁ ! NIALL DZWONIŁ !
Miałam taki zapał, że ogarnęłam pokój, ubrałam się i ułożyłam pościel. Godzina 20. Nie potrzebnie to robiłam bo  i tak niedługo będę się kładła. Bezsensu. Siedziałam czekając na Alex. Na pewno ucieszy się ,że Harry chce z nią porozmawiać. Niedługo potem usłyszałam jak odkluczała drzwi. Pobiegłam do nich wrzeszcząc na całe gardło jej imię.




sobota, 13 października 2012

Rozdział 42-

* z perspektywy Charlie *
Moją uwagę przykuł pewien link. Kliknęłam go. Aaaaaaaa. Jakaś straszna morda mi wyskoczyła. Rzuciłam laptopa w poduszkę i przykryłam szybko kołdrą. Nigdy więcej nic nie otworzę ! Siedziałam tak gapiąc się w ścianę gdy zaburczało mi w brzuchu. Nie ma już kto zamawiać pizzę. Właśnie miałam wstać do lodówki gdy dostałam sms'a. O MATKO TO NIALL. Od razu odczytałam.

Hej Charlie. Na twitterze wysłałem Ci link gdzie będzie nadawany na żywo nasz koncert. Mam nadzieję, że obejrzysz. Niall.xx

O nie. A jak on też chce mnie nabrać. Niee. Ale jeżeli naprawdę to jest link do koncertu. Wiem ! Alex niech to otworzy. Haha. Powędrowałam do jej pokoju. Otwierając drzwi krzyczałam
Ch- Wchodzę więc siadać normalnie !
A- No co jest ?
Ch- Niall prawdopodobnie na twitterze wysłał mi link do ich koncertu na żywo. Idziesz oglądać ?
A- No jasne !
C- Ehem.
A- Co ?
C- Nadal tu jestem.
A- I w każdej chwili możesz wyjść.
Zatkałam usta bo wybuchnęłam śmiechem.
Ch- Okeej. Idę włączyć laptopa, a ty chodź tu.
C- I co pójdziecie sobie oglądać jakiś pedałków ?
A- Ej ej ej ! Nie obrażaj naszych przyjaciół. Zazdrosny ?
C- Teraz już nie.
Colin podszedł i dał buziaka Alex. Pożegnał się i wyszedł. Ta stała zamurowana. Ja gapiłam się na nią z lekkim uśmieszkiem na buzi.
A- Dobra chodź oglądać ten koncert.
Ch- Jak chcesz.
Wyszłyśmy do mojego pokoju. Rzuciłyśmy się na łóżko. Zalogowałam się i podsunęłam jej laptop. 
Ch- Ty włączasz. 
A- Okej...
Alex powoli zbliżała swój palec do przycisku ,a ja schowałam głowę w poduszki. Po chwili usłyszałam pisk fanek. No czyli  link był prawdziwy. Podniosłam powoli głowę zaczęło się. Chłopaki wbiegli na scenę. Dostałyśmy z Alex zacieszu. Niall jak on ślicznie wyglądał. Zaczęli od na na na. Pobiegłam szybko po kanapkę. Wybiegając wpadłam na drzwi. Alex śmiała się.

* z perspektywy Alex *
Leżałam sobie na łóżku Alex i oglądałam koncert. Charlie pobiegła zrobić sobie kanapkę. Wszędzie były piszczące laski. Uszy mnie już bolały. Gdyby nie to, że widzę Hazzę wyłączyłabym to. Odwróciłam głowę by sprawdzić czy Charlie idzie już gdy nagle usłyszałam krzyk fanek. Ale to nie był krzyk radości ani ekscytacji tylko strachu oraz szoku. Jedyne co widziałam to leżącego Nialla. Chłopaki zebrali się szybko wokół niego. 
A- Chaaaaaarlie !
Ch- Zaraz przyjdę !
A- Teraz ! Niallowi coś jest !
Charlie natychmiast przybiegła. Rzuciła się na łóżko i gapiła się w ekran. Transmisja zakończyła się.
Ch- No kurr... Akurat teraz.
A- Noo.
Ch- Gdzie jest mój telefon ?
A- Nie odbierze.
Ch- Ale gdzie jest mój telefon !
A- I TAK NIE ODBIERZE !
Ch- GDZIE JEST MÓJ TELEFON !
A- Nie wiem.
Charlie rzuciła się na ziemię i szukała pod łóżkiem telefonu. Biegała tak po całym domu. Postanowiłam jej pomóc gdy zauważyłam, że siedziałam na nim.
A- ołł.
Ch- Co co ?
A- Znalazłam.
Ch- Co ? Gdzie był ?
A- Emm... nieważne.
Ch- Masz rację, a teraz idź do siebie.
A- Co ?
Ch- Hahaha ja nie żartuję.
A- Jaka stanowcza.
Spojrzałam na nią i wyszłam do siebie. Zamknęłam drzwi i puściłam Clodplay (KLIK). Sięgnęłam zza poduszki koszulkę loczka i wtulałam się w nią. Przed oczami trzymałam telefon z naszym zdjęciem.
 Myślałam o tamtej imprezie. Było cudownie. No a szczególnie to co działo się potem w pokoju. Chciałabym mu to powiedzieć, że takie coś się wydarzyło i że  chcę to powtórzyć. Ale... ale się boję. O to, że on uzna mnie za wariatkę. I nie będzie chciał się ze mną już zadawać. Ciągle nasuwa mi się ten sam problem. Czasem mam ochotę odpuścić sobie te nadzieję i spróbować z Colinem. Ale i znów jakieś ale. Nie mogę być z kim kogo naprawdę nie kocham. No go też kocham ale nie w ten sam sposób co Stylesa. Wsunęłam się pod kołderkę, wyłączyłam muzykę i poszłam spać. Sen- to coś czego teraz potrzebuję.

* z perspektywy Harrego *
Siedziałem w hotelowym salonie. Jeden z naszych pierwszych koncertów szybciej się zakończył bo Niall poślizgną się o koszulkę rzuconą przez fankę i rozwalił sobie kolano. Liam i Zayn pojechali z nim na pogotowie ,a ja jestem z Louisem. Dostałem sms'a. Wyciągnąłem telefon. Na tapecie miałem zdjęcie z Alex. Patrzałem na nie przez dłuższą chwilę gdy postanowiłem odczytać wiadomość. Niall napisał, że za pół godziny powinni być w domu bo zajechali jeszcze do McDonalds. Zacząłem myśleć o Alex. Spotkałem mnóstwo dziewczyn, ale nie takich jak ona. Mógłbym zacząć startować do każdej. Jedno głupie słówko i były moje ale do niej tak nie umiem. Jest wyjątkowa. Może to właśnie wskazuje, że to ta jedyna ? Myśląc tak o niej nagle Tomlinson się na mnie rzucił. Usiadł mi na kolanach i zaczął bawić się moimi loczkami. Wstałem przez co on zszedł ze mnie.
H- Louis, proszę przestań. Nie teraz.
Usiadłem na stoliku naprzeciw krzesła. Lou usiadł na fotelu.
L- Myślisz o Alex ?
H- A jak...
L- Ty i Niall jesteście dziwni. Jak ja chciałem się umówić z Eleanor to jej to po prostu powiedziałem.
H- Loui ale to coś innego. Musiałbyś się znaleźć w mojej sytuacji. Ty nie miałeś nic do stracenia, ja mam wiele.
L- Na przykład ?
H- Jej przyjaźń.
L- Stary, musisz zaryzykować. Taka jest właśnie miłość. Wszystko albo nic. Wiesz to jest jak hazard. Musisz postawić wszystko aby zgarnąć główną pulę.
H- Nie wiem dokładnie co ty do mnie mówisz ale masz rację.
L- A teraz weźmiesz telefon, zadzwonisz do niej i powiesz, że ją kochasz !
Wyciągnąłem telefon, tapeta. 
H- NIE MOGĘ !
L- Zachowujesz się jak dziecko !
H- Odezwał się pan dorosły !
Usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi wejściowe.
Z- Jesteśmy !
N- Mamy żarcie !
Chłopaki powędrowali do salonu. Liam dał mi moja paczkę z jedzeniem. Niall miał całą usztywnioną nogę i był o kulach. Rzucił się na fotel na którym jeszcze chwilę temu siedział Louis.
Li- O czym tak dyskutowaliście ?
L- Harry nie chce powiedzieć Alex co do niej czuje.
Z- Ja nie mogę ,a może ona też coś do Ciebie czuje. Nie widzisz nic po jej zachowaniu ? A może ona wie co się stało tamtej nocy tylko udaje !
N- No właśnie zadzwoń !
H- Ty Niall lepiej bądź cicho bo sam nie powiedziałeś nic jeszcze Charlie !
N- Ale to inna sprawa.
L- Obydwie są tak samo idiotyczne i toczą się tak samo.
Z- Dzwonicie albo my to zrobimy !
H- Eeee...
N- Ale jest już późno ,a my jako DŻELTELMENI nie będziemy budzić tych pięknych dam.
H- Dokładnie pomyślałem to samo.
Chłopaki popatrzeli na nas jak na debili. My tylko głupio się uśmiechnęliśmy.
Li- Dobra skończycie jako samotni emeryci. A teraz jedzmy bo Niall zaraz zje któregoś z nas.
Wcinaliśmy nasze hamburgery w ciszy ale w środku każdego z nas było głośno. Każdy z nas myślał o czymś co go krępuje od dłuższego czasu było to widać po ich minach. Nagle Liam odłożył swoją kanapkę. Połkną to co ma w buzi i powiedział.



poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 41-

* z perspektywy Alex *
C- No cześć piękna.
A- Cześć, cześć.
C- A skąd wiesz, że mówię do Ciebie ?
A- Eee...
C- Mówiłem do Austina.
A- Ale to...
C- Żartuję. haha.
Collin usiadł koło mnie ,a Austin przeciągną się przed moją twarzą i uciekł do kuchni. Zamknęłam drzwi nogą. Położyłam poduszkę na twarz i parsknęłam. Chłopak zaśmiał się.
A- A ciebie co tak śmieszy ?
C- Ty.
Położył się koło mnie. Ładnie pachniał. Hmm... A nie to tylko koszulka Hazzy leżąca obok mnie. Patrzałam w sufit. Dlaczego on musi być sławny. Dlaczego nie może być zwykłym chłopakiem jak Collin, który był by przy mnie...
C- O czym myślisz ?
A- Ja ? O niczym.
C- Musisz o czymś myśleć.
A- Nie, nie muszę. 
Colin nachylił się nade mną. Czułam jego dyszenie na swojej szyi. Po chwili zaczął ją całować. Nie mogłam go powstrzymać. Doszedł do moich ust. Mierzwiłam jego włosy. On wsuną mi swoją rękę pod moją koszulkę. Doszedł do mojego stanika gdy nagle ktoś otworzył drzwi.

* z perspektywy Charlie *
Siedziałam w pokoju słuchając muzyki i usłyszałam jak otwierają się drzwi od domu. Szczerze ? Miałam cichą nadzieję, że to Niall zaraz tu wparuje z pizzą i powie, że to wszystko był wielki żart ale niestety. Właśnie na tt pojawił się tweet Liama, który nie może już się doczekać pierwszego koncertu który odbędzie się za godzinę. No cóż. Poszłam sprawdzić kto to wszedł. Szurałam nogami o podłogę i otworzyłam drzwi od Alex. Miałam właśnie się już spytać gdy...
Ch- WOOOO ! Może ja lepiej wyjdę !
A- Czekaj to nie tak jak myślisz !
C- A jak niby ?
Ch- No właśnie !
A- Zamknij się Colin !
Wyszłam szybko z pokoju. Alex pobiegła za mną. Rzuciłam się na swoje łóżko i zatkałam uczy poduszką. Krzyczałam byle co by ją zagłuszyć. Ona wskoczyła na mnie.
Ch- Fuuu złaź ze mnie ! Po tym co robiłaś !
A- Ale ja nic nie robiłam !
Ch- Ta ta nie udawaj świętoszki !
A- Wysłuchasz mnie debilu !
Ch- Yyy nie. Wracaj do Colinka bo się biedulek zniecierpliwi i nastrój pryśnie.
A- Haha bardzo śmieszne, naprawdę.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie ,a ona wyszła. Matko. To co tam zobaczyłam nigdy nie wyjdzie mi z głowy. Ooo nie. Wzięłam laptopa na kolana i siedziałam z zdziwioną miną. Nie wiedziałam co mam myśleć. Wróciłam do muzyki i twittera. Niall gupcze napisz coś wreszcie no. Daj znak życia. A mam to gdzieś idę zjeść kanapkę. Albo nie bo jeszcze coś usłyszę z pokoju Alex. Hahaha. Położyłam się plackiem gdy...