Hej, wszystkim.
Pierwszy dzień wiosny więc mamy nowy wygląd : )
Jak wam się podoba? Nagłówek został stworzony przez niesamowitą BLOODYAnn { https://www.facebook.com/BloodyAnnProductions }.
Przy okazji- jak wiecie jutro się wyprowadzam i przez jakiś czas nie będę miała internetu. Dziś wieczorem spróbuję dodać rozdział ale NIC NIE OBIECUJĘ : ) Najwyżej pojawi się za jakiś czas gdy znów będę 'podłączona do sieci'~ Dżess
czwartek, 21 marca 2013
niedziela, 17 marca 2013
Rozdział 79
* z perspektywy Alex *
Obudziłam się rano na miękkim łóżku w apartamencie Harry'ego. Z kuchni wyłaniał się aromatyczny zapach tostów z dżemem. Hahaha nieco podobnie jak w filmach. Przecierając ze zmęczenia oczy wstałam i udałam się do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie przebywali chłopcy. Nalałam sobie soku i usiadłam obok Zayna, który zatrzymał się tu również na noc . Styles w tym czasie rozmawiał przez telefon patrząc za okno. Gdy zakończył konwersację podszedł do mnie szepcząc na ucho, abym ubrała się. Nie myśląc wstałam i poszłam do pokoju wyjmując pierwsze lepsze rzeczy z torby. Gdy wyszłam z łazienki torby jak i Harry'ego nie było. Zdziwiona udałam się do salonu.
A- Gdzie jest loczek?- spytałam zdezorientowana.
Z- Zapomniałbym. Czeka na Ciebie w samochodzie.
W samochodzie?- pomyślałam i szybko zbiegłam na dół. Jego czerwony Jaguar E- Type Roadster już czekał na ulicy utrudniając ruch innym.
H- Jeszcze chwila i chyba rozszarpaliby mnie żywcem.- powiedział radośnie chłopak.
A- Trzeba było mi powiedzieć, że masz zamiar gdzieś jechać to pośpieszyłabym się. No i lepiej ubrała.- odparłam.
H- Wyglądasz ładnie.- rzekł Harry.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i gdy zdaliśmy sobie sprawę ,że stoi za nami z dziesięć samochodów, których właściciele trąbili na nas, ruszyliśmy. Gdy wyjeżdżaliśmy poza granice Londynu założyłam nogi na przednią maskę.
A- Dokąd tak w ogóle mnie wywozisz?- zapytałam.
H- A wybieramy się właśnie na tydzień do Holmes Chapel w odwiedziny do mojej mamy.- odpowiedział Styles.
A- Hahaha zabawne, a tak na prawdę?- nie chciałam mu uwierzyć na słowo.
H- No mówię Ci. Małe miasteczko, położone na północny zachód od Londynu.- powiedział.
Przęłknęłam głośno ślinę. Zaczęłam się denerwować. Dlaczego on mnie tam zabiera? I dlaczego nic mi wcześniej nie powiedział? Co oni sobie o mnie pomyślą? Myślałam, że gorzej już być nie może gdy nagle samochód zaczął się powoli zatrzymywać. Pomyślałam, że Harry robi sobie jakiś krótki postój, ale uderzenie w kierownice troszkę jednak zmieniło mój tok myślenia.
A- Co jest?- zapytałam.
H- Benzyna się skończyła. Nie wiem jak to możliwe, tankowałem wczoraj wieczorem.- mówił zdenerwowany.
Wsadziłam kosmyki włosów za ucho i wysiadłam. Styles uczynił to samo.
H- Gdzie się wybierasz?- pytał niepewnie.
A- Spróbuję kogoś zatrzymać. Może będą mieli jakieś zapasy na TAKIE WYPADKI w bagażniku.- rzekłam.
Drżałam z zimna przemierzając przez śnieg na drugą stronę drogi. Kurtkę zostawiłam w środku. Trzymałam rękę w górze chyba przez 30 minut lecz i tak wszyscy mnie ignorowali.
H- To nie działa.- krzyczał Harry.
Miał rację, to niezbyt pomagało. Tylko marnowaliśmy czas. Do głowy wpadł mi trochę głupi, ale skuteczny pomysł. Gdy po szosie jechał mężczyzna podniosłam koszulkę do góry, pokazując piersi. Samochód automatycznie zatrzymał się kawałek dalej. Zdziwiony brunet patrzał na mnie z krzywą miną. Podeszłam do okienka, które się otwierało.
K- Mogę Ci w czymś pomów, maleńka?- spytał oblech.
A- Skończyła mi się benzyna. Miałby pan trochę na zbyciu?- próbowałam być miła.
K- Dla Ciebie zawsze.- powiedział i wysiadł.
Gdy dawał mi zieloną, plastikową butelkę klepnął mnie po tyłku. Zdenerwowana podziękowałam i wróciłam szybko do Harry'ego.
H- Głupia jesteś.- wykrztusił z siebie.
A- Może i tak, ale inaczej by nam się nie udało.- odpowiedziałam.
H- Dobra, idź się ogrzej do auta. Ja wleję to i zaraz będziemy na miejscu.
Po trzydziestu minutach staliśmy już pod drzwiami. Tuptałam sobie nogą gdy Styles wciskał dzwonek. Po chwili usłyszałam zbliżające się do nas kroki. Tętno rosło, serce biło coraz mocniej. Klamka poruszała się w górę i w dół, słychać było obracający się klucz. Zza drzwi wyszła przepiękna brunetka z ślicznym uśmiechem.
A- No, martwiłam się o was! Gdzie wyście się podziewali?- powiedziała radośnie kobieta.
H- Problemy na drodze.- powiedział Harry wtulając się do niej.
Podczas gdy oni wchodzili do środka, ja niepewnie stałam na ganku.
A- Wchodź, wchodź. Nie zjemy Cię.- powiedziała zachęcająco kobieta. Miała ona na imię Anne. Dużo o niej wcześniej słyszałam od Hazzy. Zanieśliśmy torby do swoich pokoi, które były koło siebie i usiedliśmy w salonie popijając ciepłą herbatę. Choć za nią zbytnio nie przepadam, tym razem po tym mrozie marzyłam o niej.
* z perspektywy Charlie *
Nazajutrz obudziłam się w objęciach blondyna. Próbowałam wstać i uciec najszybciej jak się dało, ale przez przypadek zahaczyłam nogą o róg łóżka i poleciałam na podłogę.
M- A ty gdzie się wybierasz?- spytał Matty powoli podnosząc się.
Ch- Dom wzywa.- powiedziałam zakładając spodnie.
M- Nie idź jeszcze.- prosił.
Ch- Muszę, na prawdę. I tak byłam tu wystarczająco długo.
Zerknęłam na zegarek leżący na szafce. Wpół do dwunastej. Zakładałam właśnie bluzę gdy czułam mocne pociągnięcie.
M- Zadzwoń po Alex, ja napiszę po Colina. Pójdziemy gdzieś razem, porobimy coś.- nalegał chłopak.
Ch- Alex nie ma. Poza tym wątpię aby chciała gdzieś iść. A teraz wybacz ale na prawdę już idę.
Zbiegłam szybko na dół trzaskając drzwiami frontowymi i pobiegłam szybko przed siebie. Przetarłam rękoma twarz ze zmęczenia i cicho westchnęłam. Co ty wyprawiasz Charlie, zastanawiałam się. Ludzie patrzeli na mnie jak na idiotę. Dziesięć stopni na minusie, a ja chodzę po Londynie w samym dresie. Poszłam szybko na rogu wziąć coś na wynos do Nando's i wróciłam do domu. Leżałam w salonie jedząc frytki z lodami, gapiąc się w telewizor. Sprawdzałam co chwilę telefon, patrząc czy może Alex raczyła odebrać mojego sms'a. Nie chciałam zostawać tu sama na tydzień. Czułam się niepewnie. Wszystko mogło się wydarzyć, czułam się niepewnie. Przełączałam programy, lecąc jeden po drugim gdy nagle zauważyłam znaną mi blond czuprynę. Wróciłam na tamten kanał. Na MTV leciał jeden z nowych teledysków One Direction. Uśmiechałam się do ekranu, patrząc jak Horan wraz ze swoimi przyjaciółmi pomaga dzieciom oraz wygłupiają się w różnych miejscach. To dziwne, ale nie ma go tak krótko, a brakuje mi jego obecności. Wolałabym pojechać z nim, niż aby Alex była teraz z Harrym. Może i to chamskie, ale nie mogłam cofnąć własnych myśli...
Zbliżało się już do godziny dwudziestej pierwszej. Kładłam się już powoli do łóżka gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chcąc podeszłam do nich z oczywistym wrażeniem, że za nimi stoi Matty. Otworzyłam je i powiedziałam:
Ch- Nie wiem co ty chcesz, ale....
W połowie przerwałam. Ku memu zaskoczeniu stał tam Niall, trzymając w lewej ręce torbę.
N- Wybacz, że przeszkadzam. Już sobie idę...- powiedział chłopak.
Ch- Nie, czekaj!- zawołałam.- Myślałam, że to Matty. Czy ty przypadkiem nie miałeś być w Irlandii?
N- W sumie to tak, poleciałem tam, ale nie mogłem wytrzymać. Mogę wejść?- spytał niepewnie.
Wpuściłam go do środka. Leżeliśmy w moim pokoju, patrząc w sufit w milczeniu. Jak kiedyś...
Po chwili Horan, opowiedział mi, że czuł się w domu jak pod kloszem. Powiedział mamie całą prawdę i nie mógł wytrzymać jej wypytywań. W pełni go rozumiałam, kiedyś miałam zupełnie podobnie. Każdy kolega był już podejrzewany. Gdy ktoś mi się podobał, choć nawet nie mówiłam o tym rodzicom, oni wypominali mi to nawet po fakcie. W takich momentach rozumieliśmy się bez słów. Około godziny dwudziestej trzeciej blondyn zabierał się już do siebie.
Ch- Niall...- powiedziałam drżącym głosem.
N- Tak?- odparł.
Ch- Chcę abyś został.- powiedziałam.
N- Nie będę już leciał do Irlandii, zostaję w mieście.- powiedział.
Ch- Nie chodzi mi o Londyn, mówię o moim domu. Nie chcę abyś szedł.- rzekłam.
Chłopak zaśmiał się i położył obok mnie.
N- Dobra, ale rano stawiasz mi śniadanie.
Ch- Niech Ci będzie.- powiedziałam wybuchając śmiechem.
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 78
* z perspektywy Charlie *
Przetarłam rękawem okno pokryte lekko mgłą. Samolot właśnie wystartował. Żegnaj LA- pomyślałam. Wpatrując się w białe chmury zaczęłam zastanawiać się co czuje Niall. Teraz pewnie siedzi samotnie w samolocie udając się do Irlandii, podczas gdy my zmierzamy do Londynu. Szykowałam się wewnętrznie na tę rozłąkę tak samo jak i na powitanie z Mattym. Chciałabym się dowiedzieć kim była ta kobieta w słuchawce telefonu, ale wiem, że jeśli go zobaczę wpadnę w furię. Obracałam telefon w dłoniach hamując stres. W słuchawkach leciała rozluźniająca nuta Guns N' Roses. Don't you cry tonight, i still love you baby... Spojrzałam na Harry'ego, który delikatnie głaskał śpiącą Alex po głowie. Ta opierała się na jego ramieniu. Próbowałam oderwać swoje myśli od codzienności, ale natłok wszystkiego przygniatał mnie. Sięgnęłam do góry po koc, którym się okryłam i oddałam snu.
* parę godzin później *
L- Pobudka śpiochu.- powiedział Liam.
Ch- Co jest?- rzekłam głośno ziewając.
L- Jesteśmy już na miejscu.- przez jego głos przechodziła wieczna empatia oraz zadowolenie.
Wstałam powolnie przeciągając się i wylazłam z samolotu. Moje ciało przeszedł drobny dreszcz. Z ciepłego Los Angeles znów przeniosłam się do deszczowego Londynu. Na dodatek pogoda była nie najlepsza.
Ch- Gdzie jest Alex?- spytałam wszystkich.
E- Harry zabrał ją do siebie. Chciał Ci powiedzieć, ale spałaś.
Rozejrzałam się dookoła. Faktycznie, nie było ich już. Zdezorientowana pożegnałam się z wszystkimi i udałam do domu. Była z jakaś czwarta nad ranem, mrok przeszywający ulice i niezmierna cisza niezbyt otulały bezpieczeństwem. Gdy weszłam do domu i rzuciłam torby na progu złapałam od razu za telefon wybierając numer Stylesa.
Ch- Hej, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Chciałam tylko się dowiedzieć czy Alex jest na pewno z tobą.
H- Hej, no własnie kładłem się spać. Alex leży sobie w łóżku i chrapie. Chciałem Ci wcześniej powiedzieć, ale nie miałem zbytnio jak. Jutro wybieramy się do Holmes Chapel na parę dni.
C- No to ten, miłej podróży i ja też już będę się kładła, cześć.
H- Dobranoc.
Rozłączyłam się. Samotny tydzień, świetnie. Wiem, że to sytuacja wyjątkowa ale mogłaby mnie nie zostawiać. Zostawiając wszystko tak jak było wyszłam z domu nie mając kompletnie pojęcia gdzie się udaję. Przechodziłam obok domu Mattiego więc postanowiłam złożyć mu wizytę. Teraz albo nigdy. Napisałam mu wiadomość, aby wyjrzał przez okno.
M- Charlie?!
Ch- Masz chwilę?- spytałam.
M- Wejdź do środka, ojciec wyjechał.
Niepewnie złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Po chwili blondyn zbiegł na dół narzucając na siebie koszulkę. Wsadziłam ręce do kieszeni od bluzy i zwróciłam swój wzrok na podłogę.
M- Co robisz tu tak wcześnie?- powiedział zaniepokojony.
Ch- Jeśli Ci to przeszkadza mogę przyjść jutro.- odparłam.
M- Wiesz, że nie o to chodzi.
Usiedliśmy w salonie. Słońce zaczęło powoli wychodzić. Siedzieliśmy przez długi czas w ciszy rozglądając się na wszystkie strony świata.
M- A więc o czym chciałaś pomówić?- spytał Matty przerywając ciszę.
Ch- Może to głupio zabrzmi, ale dzwoniłam do Ciebie ostatnio...
Chłopak przetarł rękoma twarz i zaczął się śmiać.
Ch- O co Ci chodzi?- spytałam zdenerwowana.
M- Niech zgadnę, pomyślałaś, że podczas kiedy ty byłaś w Los Angeles, ja znalazłem sobie inną dziewczynę?
Ch- Mniej więcej. Ale rób co chcesz, to twoje życie.- wstałam z kanapy i udawałam się do wyjścia, kiedy poczułam silny uścisk na moim nadgarstku.
M- Charlie, to była moja ciocia, siostra mojego taty. Wpadła do nas na wizytę i chamsko odebrała mój telefon. Cała ona.
Zrobiło mi się strasznie głupio. Spojrzałam tylko na niego i zakryłam twarz.
Ch- Wiesz co, ja chyba już wrócę do domu.- wydusiłam szybko i chciałam iść, ale on nadal mnie nie puścił.
M- Nigdzie nie idziesz.- powiedział blondyn.
Ch- Jestem trochę śpiąca po podróży.- próbowałam się jakoś wymigać.
M- To chodź ze mną na górę.- zaproponował.
Ch- To nie najlepszy pomysł.
M- Co Ci szkodzi?- zapytał trzymając moje dłonie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nie miałam żadnych argumentów. Chyba w tym momencie przegrałam. Matty wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Oczywiście nie odbyło się bez moich krzyków, pisków i protestów. W końcu jednak dałam za wygraną. Moje dresy leżały na podłodze podczas gdy ja leżałam wtulając się w niego.
Ch- Nienawidzę Cię.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
M- Ja Ciebie też.- chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w nos.
Moja myśl była adekwatna do sytuacji- to wina Alex! Tak, wszystko zwalę na nią bo gdyby była w domu nie przyszłabym tu.
* z perspektywy Nialla *
Otworzyłem drzwi do swojego starego mieszkania. Mama już spała, podczas gdy tata siedział na krześle w kuchni.
N- Cześć.- powiedziałem kładąc torbę ze swoimi rzeczami na podłogę.
T- A ty co?- odparł radośnie ojciec.
N- Musiałem przylecieć i pobyć przez jakiś czas sam, bez chłopaków.
T- Idź do swojego pokoju i się połóż, bo matka zaraz przyjdzie i nie odpoczniesz po podróży.- powiedział tata i poklepał mnie po ramieniu.
Posłuchałem jego rady i udałem się do siebie. Zrzuciłem wszystko z siebie i wlazłem pod pierzynę. Tutaj czułem się bezpiecznie. Nic nie było mi straszne, wszystko mogłem przemyśleć na spokojnie. Podczas tego całego zamętu takie chwile są niczym kraina mlekiem i miodem płynąca...
Nazajutrz obudził mnie intensywny zapach jajecznicy na bekonie. Wstałem i poszedłem do kuchni. Przy kuchence stała mama poruszająca się w rytm muzyki. Aktualnie leciał Alice Cooper- Poison.
N- Cześć mamo.- powiedziałem nie spodziewając się jej reakcji.
M- Niall? Syneczku co ty tutaj robisz?
Zdziwiłem się, że tata nic jej nie powiedział.
N- Przyleciałem nad ranem.
M- Siadaj do stołu. Cieszę się, że jesteś.- mama była najwidoczniej zadowolona moją wizytą.
Siedziałem zajadając się gdy znów zaczęła się zabawa w wypytywanie.
M- Jak wizyta w LA?
N- Eemm... dobrze.- oparłem niepewnie.
M- Dużo mieliście wywiadów?
N- Byliśmy tam tylko trzy dni, więc niezbyt.- mówiłem otwarcie.
M- Coś się stało? Jakaś afera, pokłóciłeś się z Charlie?- wypytywała dalej.
N- Nie, dlaczego coś miałoby się stać?- spytałem zdziwiony.
M- Oh, tak tylko pytam.- powiedziała trzepiąc ścierką, którą przecierała stół.
Odstawiłem talerz do zlewu i wypiłem szklankę pomarańczowego soku.
N- Wybrać się na zakupy?- spytałem.
M- Nie trzeba, wczoraj byłam.- odpowiedziała mama.- Ty tam lepiej powiedz, co u Charlie słychać?
N- Wszystko w porządku.
M- Macie już jakieś plany na przyszłość, zamierzacie wspólnie zamieszkać?
N- Mamo... my nie jesteśmy razem.- nie mogłem już dużej tego ciągnąć.
M- Jak to, zerwaliście? Jaka szkoda...
N- Nie, nie byliśmy razem. Nigdy, rozumiesz?
M- Rozumiem, rozumiem. To dlaczego mnie okłamałeś?
N- Powiedziałem tak dlatego, że Ciągle dopytywałaś się czy kogoś mam i wplątywałaś w różne randki. Tak jak Harry'ego ostatnio. A ona na prawdę mi się podoba.
M- Niall... Trzeba było mi powiedzieć. Przecież wiesz, że ja się o Ciebie martwię.
N- Dobrze, zakończmy ten temat. To pójść na te zakupy czy nie?- próbowałem odwrócić temat od całej sytuacji.
M- W sumie masło się skończyło, możesz skoczyć.- powiedziała zdezorientowana mama.
Wyszedłem z kuchni i ubrałem się. Po drodze do najbliższego sklepu uznałem, że Mullingar nie był jednak zbyt dobrym strzałem na osobisty Azyl...
_____________________________________________
Hejo C: Wybaczcie, że dawno rozdziału nie było, ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu. W ogóle ten jakiś dziwny wyszedł, z resztą jak każdy. Dłuższa rozłąka z blogiem mówi sama za siebie -.- Tak czy inaczej- przepraszam.~ Dżess
Subskrybuj:
Posty (Atom)