sobota, 27 października 2012

Rozdział 44-

* perspektywy Charlie *
Otworzyłam drzwi cała podekscytowana lecz gdy zobaczyłam minę Alex mój uśmiech również znikną z mojej twarzy.
C- Ej, co Ci jest ?
A- Nic, a co ma być ?
Spojrzała na mnie spod byka wędrując do swego pokoju. Poszłam tam za nią. Drzwi zamykały się lekko skrzypiąc pozostając uchylone. Kot wybiegł z pokoju do kuchni. Usiadłam na rogu jej łóżka wpatrując się w nią.
C- Gadaj.
A- Ale co mam Ci powiedzieć ?
C- Okej, skoro tak pogrywasz to niech Ci będzie. Ja też coś wiem i Ci nie przekażę.
A- Kłamiesz, nic nie wiesz.
C- Niall dzwonił.
A- Łżesz kobieto, łżesz !
Wyciągnęłam telefon w jej stronę pokazując ostatnie połączenia.
C- Historia połączeń nie kłamie.
A- Co mówił ?
C- Ty pierwsza.
Alex spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy. Na mojej twarzy pojawił się lekki, sarkastyczny uśmieszek.
A- Ehh... było jak zawsze. Niewinny spacer przeradzający się w coś więcej niż ogranicza przyjaźń. Ja po prostu mam już tego dość, czuję się rozdarta i tyle.
C- Eee...myślałam, że coś gorszego się wydarzyło. Niall niewiele mówił. Ale przekazał mi abyś zadzwoniła do Hazzy.
A- Coś jeszcze ?
C- Nie, nic ,a co ?
A- Dobra, to teraz możesz iść.
C- Wyganiasz mnie ?
A- Ależ oczywiście, że tak.
C- Absurd ! A z resztą, pfff...
Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Zapewne ona dzwoni już do loczka. Chciałam rzucić się na swoje łóżko ale zastałam tam dość niemiłą niespodziankę. Ukochany Austin, kotek Alex zostawił małe co nieco na mojej świeżo pościelonej kołdrze. Miałam ochotę zacząć do niej wrzeszczeć ale zabiłaby mnie gdybym przerwała jej rozmowę z Harrym więc położyłam się na ziemi i machałam skulona nogami z nieradności. Mijały sekundy, minuty, godziny czyli w rzeczywistości 5 minut ,a ja nadal niecierpliwiłam się aż ona w końcu skończy gadać. Postanowiłam przejść się. Wychodząc przed dom poczułam jak słońce delikatnie muska moją twarz. W rzeczywistości było chłodno. Codzienna jesienna pogoda. Jak zwykle szłam przez moją ulubioną trasę. Niedaleko szkoły znajdowała się mała alejka, przy której mało kto przebywał. Cisza, spokój. Przysiadłam na jednej z ławek patrząc przed siebie na widok małej wiewiórki. Ktoś usiadł obok...

* z perspektywy Alex *
Wchodząc do domu od razu dopadła mnie Charlie. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać więc poszłam prosto do mojego pokoju. Niestety ona również obrała ten cel. Zaczęłyśmy rozmawiać. Jedyne co słyszałam to bla bla bla lecz jedno przykuło mą uwagę- Niall dzwonił. Potem okazało się, że Harry czeka aż ja zadzwonię do niego. Pozostając sama w pomieszczeniu wybrałam numer do niego patrząc w sufit. Z każdym dźwiękiem byłam coraz bardziej zdenerwowana.
L- Halo tu Harri.
A- Eee Louis, to ty ?
L- Jaki tam Louis, jestem Harri i chciałem powiedzieć, że Cię...
Nagle usłyszałam głośny krzyk. Nie był to Lou tylko ktoś stojący w jego okolicy. Dźwięk upadania telefonu, wrzaski, śmiechy. W końcu usłyszałam to co chciałam.
H- Alex ?
A- Harry to ty ?
H- Tak, wybacz mi za tego kretyna.
A- Okej, a co Loui chciał powiedzieć ,a nie dokończył ?
Usłyszałam nutę zawachania.
A- Dobra, nieważne. Opowiadaj Co u Ciebie.
H- Co ma być to jest. Siedzimy w domu, Niall rozwalił sobie kolano. W przyszłym tygodniu mamy kolejny koncert. Przesiadujemy w hotelu, chłopaki chodzą na imprezy.
A- Chłopaki ? A ty to co ?
H- Nie mam humoru na to, a poza tym ktoś musi siedzieć z Niallem aby nie wyjadł całej lodówki oraz nie spalił czegoś.
Zaśmiałam się. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to był najgorszy chichot jaki w życiu zrobiłam.
A- Sorry, i nie śmiej się za głośno.
H- Nie martw się, słyszałem gorsze piski na koncertach. Choć twój daleko od nich nie jest.
A- No dzięki wiesz.
H- Sama to powiedziałaś.
A- Ale nie dosłownie !
Rozmawialiśmy przez długi czas aż w końcu Harry musiał iść, wołał go menager. Z bólem serca nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Poszłam zobaczyć co porabia Charlie. Nigdzie jej nie było, a na jej łóżku widniały kocie odchody. Ble, niestety musiałam to posprzątać. Próbowałam się do niej dodzwonić ale abonament był chwilowo niedostępny i tak w kółko. Zrezygnowana wzięłam Austina na ręce i położyłam się na kanapę w salonie oglądając jakiś serial kompletnie nie wiedząc o co w nim chodzi.

1 komentarz: