poniedziałek, 22 października 2012

Rozdział 43-

* z perspektywy Alex *
Długi denerwujący tydzień. Każdego dnia nie mogłyśmy dodzwonić się do chłopaków by spytać się co u Nialla. Informacje z twittera nie dosycały nas do końca. Ponad to widok takich zdjęć jeszcze bardziej dobijał psychicznie.


Oprócz tego jestem zdruzgotana bo nadeszła sobota i muszę iść na tą pseudo randkę z Colinem. Nie mam na to najmniejszej ochoty ale wolę iść sama niż aby miał po mnie przyjść. Wszystkie możliwe wymówki zastosowałam w tygodniu. Niestety z Charlie było jeszcze gorzej. Ta zawsze zwariowana i uśmiechnięta dziewczyna pogrążona była w smutku. Leżała w łóżku czekając na jakiś znak życia od chłopaków chodząc tylko do szkoły, toalety i lodówki. No przeważnie lodówki. Trochę to bolało. Niby się przyjaźnimy i wg. mieli się odzywać, ale nic. Może to co myślałam było prawdą. Może tak na prawdę nic się dla nich nie liczymy. Tego niestety nie wiem, mogę mieć podejrzenia, przeczucia ale nigdy 100% pewności. Dochodziło już do 16. Ruszyłam tyłek z łóżka bo na wpół do miałam być pod szkołą.
A- Charlie ja idę i postaram się jak najprędzej wrócić !
C- Dobra. Zaklucz drzwi tylko.
Wyszłam i zrobiłam to o co Charls mnie poprosiła. Założyłam na uszy słuchawki wsłuchując się w nutę która od dłuższego czasu mną zawładnęła (KLIK). W mgnieniu chwili byłam na miejscu. Go jeszcze nie było. Usiadłam na ławce obok czekając na niego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich barkach. Odwróciłam się zdejmując słuchawki. Wiedziałam kto to, nie musiałam zgadywać, podejrzewać.
A- Cześć Colin.
C- No cześć. Coś nie tak ?
A- Nie, nie wszystko jest okay.
C- No to co, idziemy ?
Wstałam z ławki i zaczęłam iść do przodu. Colin podszedł do mnie i złapał za rękę. Szczerze, było mi to już obojętne. Żywiłam do niego jakieś uczucie ale nie takie co do Stylesa. Jednak ten miał mnie gdzieś. Wszystko było mi już obojętne. Doszliśmy do parku. Jako iż jest jesień było pełno złotych liści. Podobało mi się bardzo. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Poczułam się jak mała dziewczynka. Miałam ochotę skakać w te kupki liści, rzucać nimi oraz wiele innych rzeczy.
C- Wiedziałem, że Ci się spodoba.
A- Ale ja nic nie powiedziałam.
C- Nie musiałaś nic mówić, widzę po twojej minie.
Czasem czułam się podle. Colin jest taki słodki i kochany ,a ja go non stop spławiam. A najgorsze jest to, że może sobie robić nadzieję przez te niektóre sytuacje które się nadarzają. Ale nie mogłam nic na do poradzić. Sama nie chce się z nim widywać bo boli mnie to wszystko. Powędrowaliśmy na mały mostek. Przysiedliśmy na nim patrząc na piękny otaczający nas krajobraz oraz napawając się chwilą ciszy wokół nas. Bawiłam się liściem rozmyślając o wszystkim gdy Colin zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
C- Chciałbym abyś była tylko moja. Abyśmy mieli więcej takich wypadów. Abym mógł Ciebie przytulać i całować kiedy tylko miałbym na to ochotę.
Zerknęłam tylko na niego. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wstałam i otrzepałam się. On również wstał. Złapał mnie za nadgarstek.
A- Nawet nie próbuj.
C- Dlaczego ?
Sama nie wiedziałam dlaczego. Nie umiałam odpowiedzieć na te pytanie. Przypomniał mi się ostatni wf. Wtedy też nie znałam odpowiedzi na jego pytania. Odwróciłam się na pięcie w jego stronę. Zrobiłam pierwsze co przyszło mi do głowy. Pobiegłam w jego objęcia. Zaczęliśmy się całować. Spojrzałam w jego oczy. Błyszczały się. Wyrwałam się z jego objęcia w których jeszcze niedawno chciałam być i zaczęłam biec przed siebie.
C- Czekaj. Alex, gdzie biegniesz !
Oparłam się o najbliższe drzewo, kucając. Poleciały mi łzy. Nie mogłam ich opanować. Colin usiadł koło mnie, obejmując mnie. Nic nie mówił. Po prostu siedział obok.
A- Nie wiem co mam robić.
C- Nie musisz nic robić.
A- Łatwo Ci powiedzieć. Nie wiesz jaka w środku jestem rozdarta. Na dodatek ciągle robię tobie nadzieję.
C- Ty mi ich nie robisz. Sam je sobie robię. Jesteś najwspanialszą rzeczą jaka mnie dotychczas spotkała. To dzięki tobie wstaję rano z uśmiechem, idę do szkoły i mam motywację by żyć.
No szkoda tylko, że ja czuję na odwrót. Nic nie mówiłam. Łzy nadal mi leciały, ja tylko pociągałam nosem patrząc na niebo, które z chwili na chwilę robiło się coraz ciemniejsze.

* z perspektywy Charlie *

Siedziałam sama w domu. Choć samotność mi doskwierała nie miałam ochoty nikogo widzieć. No poza tą jedną osobą. Nic nie grało nic tak wielkiej roli. Próbowałam to wszystko ukrywać ale nie da się. Czekałam tylko na jedno małe powiadomienie- masz wiadomość. Albo NiallOfficial napisał do Ciebie, oznaczył Ciebie w poście bądź coś. Nic, pustka, cisza. Wstałam i poszłam do kuchni. Wzięłam paczkę laysów oraz lody z zamrażarki i wróciłam do łóżka. Opychałam się tym i oglądałam moją ulubioną kreskówkę- pora na przygodę. Leciał maraton. I tak oto wyglądają soboty ludzi takich jak ja. Dochodziło już do 19. Maraton się skończył, pudełko lodów już puste. Alex jeszcze nie ma. Dobijalam się psychicznie smętną muzyką oraz czytając smutne opowiadania gdy usłyszałam swój dzwonek. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Alex. Dlatego nie uwierzyłam własnym oczom gdy na wyświetlaczu pisało Niall. Od razu odebrałam.
C- Eee cześć.
N- Cześć.
C- Co u Ciebie ?
N- Dobrze.
C- A co z nogą ?
N- Skąd wiesz o nodze ?
C- Oglądałam koncert.
N- Aha. Trochę boli. A co u Ciebie ?
C- Dobrze.
Wybuchnęłam śmiechem. Nie widzieliśmy się tak długo ,a tak drętwo gadamy.
N- Z czego się śmiejesz ?
C- Z naszej rozmowy. Jest drętwa. Mów lepiej więcej co u was ,a nie tylko dobrze. 
N- Heeh. Chcesz szczegółów okey. W tym tygodniu nie mieliśmy ani jednego koncertu z powodu mojej nogi, siedzimy w hotelu nudząc się jak diabli, a teraz wcinam żarcie z nando's.
C- No i teraz jestem uradowana twoją odpowiedzią.
N- A ty co robisz ?
C- Leżę, jem lody i chipsy oraz oglądam porę na przygodę.
N- Fajnie.
C- A kiedy wracacie ?
N- Za niecałe dwa miesiące. To będzie dłuuugi czas.
C- Ooo tak. Ale jak wrócisz to idziemy do nando's ?
N- Oczywiście ,że tak ! A i mam pytanie. Jest tam gdzieś Alex ?
C- Nie, a czemu pytasz ?
N- Nie nic, Hazz pytał. Jak wróci to niech przydzwoni do niego okay ?
C- Spoko przekaże.
N- Dobra to ja lecę.
C- Paa i zdrowiej.
Byłam zadowolona. Rzuciłam telefon na bok i zaczęłam skakać po łóżku.
C- NIALL DZWONIŁ ! NIALL DZWONIŁ ! NIALL DZWONIŁ !
Miałam taki zapał, że ogarnęłam pokój, ubrałam się i ułożyłam pościel. Godzina 20. Nie potrzebnie to robiłam bo  i tak niedługo będę się kładła. Bezsensu. Siedziałam czekając na Alex. Na pewno ucieszy się ,że Harry chce z nią porozmawiać. Niedługo potem usłyszałam jak odkluczała drzwi. Pobiegłam do nich wrzeszcząc na całe gardło jej imię.




3 komentarze: