Rozdział 37-
* z perspektywy Nialla*
Było mi zimno. Poczułem, że śpię cały odkryty i w ciuchach. Podniosłem się przecierając oczy. Rozejrzałem się wokół. Pokój Charlie ? Musieliśmy zasnąć. Dziś wtorek, więc ona idzie dziś do szkoły. Spojrzałem na zegarek. Siódma. Muszę ją obudzić, ale tak słodko śpi. Hmm.. budzić czy nie ? Dobra budzę.
N- Ej, mała wstawaj !
C- Coo ?
N- Wstawaj do szkoły !
C- Nie chcę.
N- Na stole leży bekon.
C- OKEJ JUŻ BIEGNĘ !
Charlie wybiegła z pokoju i po chwili wróciła.
C- Ej, żadnego bekonu nie było !
N- Ale widzisz, wstałaś. Kurde, sam też zjadłbym bekon.
C- Idziemy obudzić Alex, bo sama nie wstanie.
* z perspektywy Charlie *
Pobudka Nialla była głupia. Ja tu się nastawiłam na bekon i nici. Buu...
Weszłam do pokoju Alex by ją obudzić. Koło niej spał Hazz. No to musiało być ciekawie. Hahaha. Podeszłam do niej i szturchnęłam ją.
C- Ej Alex wstawaj.
A- Wal się !
C- Koło Ciebie leży Harry, jak nie wstaniesz to coś mu powiem.
A- Haha niby co,
C- Oj nie udawaj głupiej bejbe.
A- Dobra, może lepiej ja wstanę.
Wychodząc zauważyłam tylko jak ledwie żywy Harry podnosi głowę.
H- Ale co mianowicie ?
C- Co co ?
H- No co byś mi powiedziała ?
C- Nic nic, śpij sobie smacznie.
Zamknęłam drzwi od pokoju po czym wybuchnęłam śmiechem. Alex siedziała już przy stole i o mało co nie miała twarzy w misce z płatkami. Niall siedział obok niej również wcinając płatki. Usiałam koło nich bo sama byłam głodna. Potem szybko się ubrałyśmy i miałyśmy iść do szkoły.
N- A co ze Stylesem ?
A- Niech śpi. Sama też bym się jeszcze położyła ehh ale takie życie.
Wyszłyśmy z domu. Autobus jak zwykle prawie nam uciekł. Ale tak jest prawie zawsze. Haha wzorowymi uczennicami to my nie będziemy. Weszłyśmy do szkoły i prawie natychmiast był dzwonek. Pierwsza matematyka. Czyli siedzenie z Mattim. Chłopacy dziś już byli w szkole i chyba zapomnieli scenę z domu. Usiadłam do ławki ,a po chwili przyszła nauczycielka.
N- Okej, koniec gadania już jestem w gabinecie. Wyciągamy podręczniki strona 24. Temat zapisany na tablicy.
Zaczęłam pisać ale Matty ciągle na mnie patrzał co mnie dekoncentrowało.
C- Czemu na mnie patrzysz ?
M- Tak o. Ładnie wyglądasz, z resztą jak zwykle.
C- Eee... dziękuję ty również.
M- Powiedz mi tylko jedno. Ile jeszcze będziemy to ciągnąć ?
C- Czyli co ?
M- No to wszystko. Że niby nie jesteśmy razem ale nie spotykamy się.
C- Ale ja nie wiem o co Ci chodzi !
M- Charlie nie udawaj !
C- Jezu weź przestań Matty, tak jest dobrze. Jeżeli coś Ci się nie podoba to nie mój problem. Nie naciskaj !
Jezu jaki uparty się zrobił. Nie wiem o co mu chodzi. Pfff...
* z perspektywy Alex *
Pierwsza matematyka. Jeezu jak mi się nie chce. Wolałabym teraz leżeć sobie w moim wygodnym łóżku obok Hazzy, a nie słuchać tej matematyczki. Usiadłam w ławce obok Collina. Słuchał muzyki przez słuchawki. Puknęłam go w ramię.
A- Hej, co słuchasz ?
C- Kings Of Leon- On Call.(KLIK) Chcesz posłuchać ?
A- Eeem jasne.
Collin dał mi jedną słuchawkę. Rozpoznałam po głosie wykonawcę. Jeden z ulubionych zespołów Hazzy. Śpiewali nawet ich Use Somebody. Dlaczego nie jestem w stanie powiedzieć loczkowi co do niego czuję ,albo sobie go odpuścić i być z Collinem ? Dlaczego ?! Ja się pytam ! Life is brutal i tylko tyle powiem. Po chwili skończyliśmy słuchać muzyki bo babka kazała robić jakieś zadania. Całą lekcję nie mogłam się skupić bo ciągle tylko intensywnie o tym wszystkim co się działo.
C- Alex słuchaj, może wybrałabyś się ze mną gdzieś w sobotę ?
A- Mianowicie ?
C- Eemm, nie wiem dokładnie. Wymyśli się coś, mamy dużo czasu.
A- Spoko, czemu by nie.
Kolejna komplikacja na mojej drodze. Czasem zastanawiam się co by było gdybyśmy wtedy nie poszły do Nando's. Albo gdybyśmy trafiły do innej klasy. W sumie byłoby trochę łatwiej. Ale nie mogę tak o wszystkim zapomnieć. Dobrze, że mam jeszcze Charlie, ona zawsze mi pomoże i mnie zrozumie. Niech ta cholerna lekcja już się skończy. Nagle poczułam wibracje w telefonie. SMS. Szybko go zobaczyłam. Był od Hazzy.
Alex, właśnie dowiedziałem się, że jedziemy na 2 miesiące z chłopakami do Ameryki. Jedziemy już za chwilkę. Tak wyszło. Klucz od domu wsadziłem Ci w skrzynkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz