sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 50-

* z perspektywy Nialla *
Rano przebudziłem się z burczeniem w brzuchu. Miałem zamiar iść wszystkich pobudzić byśmy poszli na śniadanie ale coś czułem zbyt dużą przestrzeń wokół siebie. Leżałem na łóżku kompletnie sam. Rozejrzałem się dookoła, nikogo nie było. Charlie pewnie poszła do łazienki. Leżałem tak sobie czekając aż wróci gdy usłyszałem chrapanie. To dziwne, bo chyba nie usłyszałbym chrapania Hazzy z drugiego, oddalonego pokoju. Rozejrzałem się jeszcze raz. Mój wzrok powędrował na podłogę. Leżała na niej skulona Charlie. Zacząłem się śmiać. Wstałem by wrzucić ją na łóżko. Spała jak zabita. Jedną ręką złapałem jej nogi ,a drugą wsadziłem pod plecy. Trzymałem już ją w górze gdy zaczęła się wywijać. Moja ręka jakimś cudem znalazła się pomiędzy jej nogami. Nie komfortowa sytuacja, ale cóż... Ułożyłem ją delikatnie na łóżku. Wyciągałem rękę gdy do drzwi od pokoju otworzyły się. Alex stała w przejściu i się patrzała.
N- Zanim coś powiesz, to nie tak jak myślisz !
A- Nic nie widziałam, nic nie słyszałam.
Drzwi się zamknęły,a dziewczyna zniknęła za nimi. Uff... W końcu jeszcze sam rzuciłem się na łóżko. Poczułem czyjś dotyk na moich plecach, ale nie chciałem się odwracać.
C- Niall, głodna jestem. Chodźmy coś zjeść.
Nie śpi. Matko, co ona sobie pomyśli ! Pewnie czuła jak ją podnosiłem z tej ziemi.
N- Dobra, idę się ubrać.
Cichy chichot tłumił się za mną. Uśmiechnąłem się i wyszedłem.

* z perspektywy Harry'ego *
Obudziłem się, bardzo tego żałując. Miałem fantastyczny sen. W nim Alex przyszła do mnie w nocy i mogłem przytulać ją cały czas. W nim niczego się nie bałem. Był taki realistyczny. Obróciłem się na drugą stronę. Leżała tam. Przetarłem oczy. To nie był sen. Dotknąłem jej twarzy, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Po nieudanym dniu, wspaniała noc. Gdybym wiedział, że to nie był jedynie wytwór mojej wyobraźni patrzał bym na nią przez całą noc. Ehh... spojrzałem na zegarek. Za dziesięć jedenasta. Trzeba iść na śniadanie by nie stracić całego dnia na wylegiwanie się. Ubrałem się i nachyliłem nad Alex by ją obudzić.
H- Hej, wstawaj. Trzeba się zbierać.
A- Która godzina i gdzie ?
H- Prawie jedenasta i na śniadanie.
A- Dobra, daj mi chwilkę.
H- Idę do łazienki ty w tym czasie ubierz się.
Uśmiechnąłem się i wyszedłem. Pod łazienką stał Niall.
N- Hej.
H- Hej, jak noc ?
N- Dobrze, jak zawsze. A twoja ?
H- Też. Charlie w łazience ?
N- Nie, wolna. Tak stoję bo nie wiem co mam robić.
Wszedłem do środka i załatwiłem wszystkie swoje potrzeby. Dziewczyny już czekały ,a wraz z nimi blondas. Udaliśmy się do małej restauracyjki ,a następnie wróciliśmy by przygotować się na stok.
H- Snowboard czy narty ?
N- Snowboard !
A- Obojętnie.
C- Nie wiem haha.
H- No to decydujcie się.
A- No to ja chcę na narty.
C- A ja na snowboard.
N- To ja pójdę z Charlie na snowboard, a wy na narty. Okay ?
A- Chyba, że ty Hazz też wolisz iść z nimi to się przypasuje.
H- Nie, nie. Jestem mistrzem nart !
N- Haha chyba spadania z nich !
H- Zabawne, bardzo.
Szykowaliśmy się by wyruszyć. Początkowo szliśmy razem lecz na stoku nasze drogi rozeszły się. Dwie pary nart które trzymałem pod pachą rzuciłem w śnieg.
H- Gotowa ?
A- Niezupełnie.
H- To masz pecha bo zaczynasz lekcje pod okiem niesamowitego Harry'ego Stylesa !
A- Haha uważaj bo jeszcze zaraz fanki się rzucą.
Uwielbiam spędzać z nią czas. Czuję, że tylko ona jest ze mną szczera. Traktuje mnie tak jak traktuje ze względu kim jestem ,a nie ,że jestem sławnym piosenkarzem z bandu. 
H- Okey. Zakładaj narty.
Alex zaczęła je zakładać ,a ja swoje posunąłem na bok.

H- Dobra, stój prosto i pamiętaj aby zachować równowagę. Nie kręć bezsensownie nogami. Chodź pokaże Ci.
Złapałem ją za biodra i pokazywałem jej jak ma się ruszać. Ćwiczyliśmy ponad dwie godziny. Byliśmy mokrzy i przemęczeni.
A- Dobra, już chyba jestem gotowa.
Założyłem swoje narty.
H- Okej, zjeżdżamy ?

A- Tak.
Złapałem za kijki i zacząłem odliczanie. 3...2...1... Ruszyłem. Jechałem jak zwykle, nie za szybko, nie za wolno. Gdy byłem już w połowie drogi zorientowałem się, że nigdzie obok mnie nie ma Alex. Odwróciłem się i wpadłem na drzewo.

* z perspektywy Nialla *
Harry z Alex skręcili w prawo, my natomiast poszliśmy w lewo. Wypożyczyliśmy snowboardy i poszliśmy na stok.
N- Eee... wezwać jakiegoś instruktora czy coś ?
C- Nie trzeba, chyba. Albo wezwij. Nie, nie wzywaj !
Już sam się pogubiłem. Patrzałem na nią drapiąc się po głowie.
N- Okey, no to ja Cię nauczę.
W jednej chwili wszystko co wiedziałem o tym sporcie wyleciało mi z głowy. Może jednak wezwie tego instruktora ? Miałem do niego podejść, ale zauważyłem, że jest całkiem przystojny więc zrezygnowałem. Jeszcze zacznie podrywać Charlie ! Nie !
C- Mam założyć ?
N- Tak, jasne.
Charlie szybko łapała wszystko co jej mówiłem. Radziła sobie dosyć dobrze. Po godzinie zjeżdżała już po stoku więc postanowiłem wziąć ją na jakąś rampę. Choć na jej twarzy widniał uśmiech jej oczy pokazywały przerażenie.
N- Nie bój się, to są małe rampy, dla dzieci. 
C- Nie boje się, tylko denerwuję.
N- Jedno i to samo.
Dziewczyna poszła spróbować ,a ja czekałem na nią na dole. Na początku szło jej dobrze, lecz potem całkiem skręciła i wleciałam prosto na mnie. Upadliśmy w górę śniegu.
N- Nic Ci nie jest ?
C- Ze mną w porządku, a z tobą ?
Charlie zarumieniła się. Zamiast odpowiedzieć uśmiechnąłem się.
N- Powinniśmy już wracać.
C- Owszem.
Poszliśmy do domu. Było tam tak ciepło i przyjemnie. Alex i Harry też już byli. Siedzieli w naszym pokoju. Loczek miał na twarzy ręcznik.
N- Coś się stało ?
A- Nic, tylko Harry wpadł w drzewo.
N- Haha nasz mistrz się zagapił ?!
H- Daj spokój lepiej bo mistrz zaraz Ci przyłoży. 
Dostałem z ręcznika w twarz.
N- Jaki brutalny, pfff...
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Po chwili siedzieliśmy na naszym łóżku popijając ciepłe kakao i opowiadając relacje z minionego dnia...


1 komentarz: