Rozdział 55-
* z perspektywy Charlie *
Niall nerwowo podszedł do stolika i wyszeptał Hazzie coś do ucha. Ten wytarł tylko usta w chusteczkę i poszli do kelnera.
H- Spadamy już.
C- Co, nie zdążyłam zjeść.
A- Coś się stało ?
N- Tak jakby. Moja mama przyjechała...
C- Ooo słodko.
H- Niezupełnie.
A- Co masz na myśli ?
H- Dobra, nieważne.
Wstałyśmy od stołu. Popędziliśmy ile sił w nogach do naszego domku. Dobrze, że był chociaż w nim porządek. Mama Horana stała pod drzwiami. Na nasz widok od razu zerwała się w do nas zostawiając walizkę.
M- Niall ! Syneczku jak Cię dawno nie widziałam ! No chodź tu do mnie.
Blondas wtulił się w swą rodzicielkę najmocniej jak umiał. Musieli bardzo za sobą tęsknić. Ten widok był bardzo słodki. Aż miało się ochotę powiedz takie głośne ooo...
Po chwili kobieta podeszła do loczka.
M- Harry, chłopcze jak ty wyrosłeś !
H- Panią również dobrze widzieć.
Na twarzy Stylesa pojawił się słodki uśmiech. Za te dołeczki można by zabić. Wraz z Alex stałyśmy zdezorientowane nie wiedząc jak zachować się w danej sytuacji.
C- Eee... dzień dobry jestem Char...
M- Charlie ! Dużo o tobie słyszałam.
C- Serio ? Ehh... słyszysz Alex ? Hahaha.
A- Miło gościć Panią w naszych dotychczasowych progach.
Alex spojrzała się w zimie i słychać było tylko jak mruczy pod nosem: Jezu co ja palnęłam. Każdy się zaśmiał.
N- Może wejdziemy do środka ?
H- Do wy idźcie ,a ja skoczę do sklepu po jakieś ciastka czy coś.
N- Dobry pomysł !
A- Przejdę się z tobą.
Alex i Harry udali się w stronę ,,tętniącą życiem" ,a my do naszej cichej strefy. Sytuacja była nieco napięta. Usiedliśmy w kuchni przy stole, Niall robił herbatę. Początkowo panowała grobowa cisza.
M- Noo ,a więc może powiesz Charlie jak się poznaliście ?
C- No a więc... byłyśmy z Alex w Nando's i dostałam od Nialla frytką w twarz.
M- Synu nie tak Cię wychowałam. Znów robiliście z siebie debili w tej restauracji ?!
N- Przepraszam mamo, ale to był wypadek.
M- Eh... no to może powiesz mi czym się zajmujesz.
C- Aktualnie uczęszczam jeszcze do szkoły, a potem zobaczymy jak będzie. Chciałabym śpiewać ale broń boże nie chcę wykorzystać Nialla !
M- Rozumiem, rozumiem skarbie. A co sądzisz o dzieciach, kiedy chcesz je mieć ?
C- DZIECI ? No... kiedyś nadejdzie i na nie czas...
M- Oh to bardzo dobrze. Bo wiesz Niall teraz jest długo w trasie i nie spisywał by się 100% w roli ojca. Ponadto jesteście zbyt młodzi.
C- Co ?
N- Charlie możemy na chwilkę.
C- Tak, jasne.
Poszliśmy do mojego pokoju, Niall zamknął za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku i oparłam głowę o poduszkę.
C- O co tu chodzi ? Jakie dzieci ? I co twoja trasa ma z tym wspólnego ?
N- Nie zabijesz mnie ?!
C- Mów.
N- Moja mama myśli, że jesteśmy razem.
C- Dlaczego tak jej powiedziałeś ?
N- To nie tak. Ona chciała abym był z moją przyjaciółką- Amy- ale ja nie czuję nic do niej więc powiedziałem, że mam kogoś innego. Na święta jak wpadłem do niej przyuważyła tapetę na telefonie. No wiesz nasze zdjęcie i pomyślała, że chodzi o Ciebie. Nie dała nic sobie wyjaśnić.
C- Co z tym zrobimy ?
N- No ... mogłabyś przez jakiś czas poudawać ?
C- Twoją dziewczynę ?!
Marzenia w pewnym stopniu się spełniają. Nie może być mój, ale chociaż możemy poudawać. Podoba mi się ten pomysł. Udawałam jednak obojętność.
N- Noo, błagam. Nie wkopuj mnie !
C- Eee... jasne. Nie ma sprawy.
N- Jesteś najlepsza !
C- Ee tam !
Niall rzucił mi się na szyję. Nagle jego mama weszła do pokoju.
M- Ups, ja nie przeszkadzam !
Zrobiłam się cała czerwona. Z resztą irlandczyk też.
N- Wybacz.
C- Nie szkodzi.
Wyszliśmy do kuchni. Było mi strasznie wstyd, chyba nadal się czerwieniłam. Przez okno widzieliśmy zbliżających się Alex i Harry'ego. Przyszli cali zmarznięci. Wyołorzyli różnorodne ciasteczka oraz cukierki na stół i przysiedli się do nas.
H- Co tam Ciekawego Pani opowie ?
M- A u mnie tak samo jak zwykle. Nic ciekawego nie tak jak u was.
H- U nas też nie tak kolorowo jak Pani myśli. O nie nie
M- Ale podróżujecie, poznajecie nowe miejsca itd.
H- W sumie racja ale jak mówią wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Niall złapał mnie za rękę i czule się uśmiechnął.
M- Słodcy czyż nie. Zawsze myślałam Harry, że to ty jesteś romantyczniejszy ale wcale nie odnosisz się z uczuciami.
H- Na czym Pani to wnioskuje ?
M- Twoja dziewczyna siedzi sama, nawet jej nie obejmiesz. Nie tak jak Ci o. Mój synek wie jak traktować damy.
Na te słowa ciepłe kakao prawie wyleciało Alex z nosa ,a ta się zaksztusiła. Loczek zaczął się śmiać.
H- Ja i Alex nie jesteśmy parą.
Styles złapał kubek dwiema rękoma i zerknął na Alex. Ta siedziała tylko biorąc małe łyczki napoju.
M- Dziewiętnaście lat zaraz wybije ,a ty nadal samotny. Ciekawe co by twoja matka powiedziała słysząc to. Musimy to zmienić. Ups, przepraszam na chwilkę.
Zostaliśmy sami we czworo.
A- Proszę wyjaśnijcie mi, co tu się dzieje! Czy tylko ja nie jestem wtajemniczona ?
H- Mama Horana myśli, że on i Charlie są razem.
C- Dlatego udajemy, przez pewien czas oczywiście.
A- I tak trudno było mi to powiedzieć ?
N- Nie wiedzieliśmy, że tu przyjedzie. Tak wyszło, sorry.
A- Okay, ale następnym razem proszę o poinformowanie mnie.
Kobieta wróciła. Uśmiechnięta usiadła na krześle.
M- Problem rozwiązany Harry.
H- ... ?
M- Załatwiłam Ci randkę z koleżanką mojej przyjaciółki córki. Jest niedaleko, nie musisz mi dziękować.
Alex zbladła, Harry'ego zamurowało.
A- Ja chyba pójdę się położyć.
H- Nie musiała Pani tego robić.
P- Ależ musiałam. Ona przyjdzie tu niedługo.
Biedna Alex. Mama Nialla jest bardzo miła ale pewnie smutno jej. Jeszcze na dodatek ta dziewczyna ma tu przyjść.
N- Eeeee... A gdzie się zatrzymałaś mamo ?
M- A ja w hotelu tu, zaraz na rogu. Wykorzystałam sytuację, że Julia przyjechała z córką i właśnie jej przyjaciółką tu na ferie i ta-da jestem !
N- To bardzo fajnie, wiesz.
Poszłam do naszego pokoju. Alex leżała na łóżku.
C- Nie martw się będzie dobrze.
A- Nic nie było, nie jest i nie będzie.
C- Nie bądź pesymistką. Dziewczyna na pewno będzie brzydka !
Przez okno zauważyliśmy Stylesa witającego się z blond włosom dziewczyną. Burza włosów wystających spod czapki rozwiewała się na wietrze. Wielki, biały uśmiech rozjaśniał okolicę. No i dosyć spory dekolt.
C- Dobra, jest ładna.
A- Widzisz.
C- Ale ty ładniejsza !
A- Przy niej wyglądam jak ziemniak !
C- Nie przesadzaj !
Mama Horana weszła do pokoju.
M- Przyszłam się pożegnać. Coś się stało Alex ?
A- Nie, nic tylko źle się poczułam.
M- No widzę właśnie. Powinnaś wypić herbatkę ziołową.
C- Dopilnuję by wypiła. Do widzenia.
M- Do zobaczenia.
Drzwi zamknęły się.
A- Teraz pewnie będzie rozmawiała ze swoją przyjaciółką o tym jak jej córki przyjaciółkę wkręciła w randkę ze Stylesem !
C- Człowieku, Harry ma gust. Jesteś najlepsza, no nie licząc mnie.
A- Jakaś skromna.
C- Oh wiesz o co chodzi haha.
A- Masz rację będzie lepiej.
Słowa wypowiedziane przez nią nie były prawdziwe. Czułam to z jej zachowania...
* z perspektywy Harry'ego *
Czyn mamy Nialla nie odpowiadał mi za bardzo. Lubię ją bardzo ale nie powinna mieszać się w moje prywatne sprawy. Poszedłem na tę ,,randkę" tylko po to aby nie sprawić dziewczynie przykrości. Czekałem na nią przed domkiem. No cóż nie ukrywajmy, była całkiem ładna. Ale to nie mój gust.
H- Cześć.
C- Hej, ty jesteś za pewne Harry. Ja to Charlotte.
H- Witaj, ładne imię.
C- Dziękuję, twoje również.
H- Gdzie chcesz się wybrać ?
C- Niedaleko stąd jest dobra restauracja, może tam ?
H- Czemu by nie.
Faktycznie, była dosyć blisko. Gdy weszliśmy do środka od razu wiedziałem, że to nie moje klimaty. Było zbyt luksusowo, nadęto no i cicho. Z Alex lubiłem chodzić na spacery i zajadać coś po drodze albo przesiadywać w miłej i przytulnej knajpce wypełnionej muzyką. Wolałbym być tu z nią. Udawałem jednak, że miło spędzam czas. Charlotte była bardzo miła ale miała małe humorki. Jak nie pasował jej stolik, to zaraz sałata nie ta była. Kelner źle zapisał, obrusy nie są białe. Babrałem widelcem po talerzu gdy zauważyłem, że odbicie słońca układa się w słoneczko z uśmieszkiem. Nie wiem jakim cudem ale spodobało mi się. Gdy przesuwałem widelec jego promienie obracały się.
H- Ej, Charlotte patrz. Słoneczko.
Dziewczyna spojrzała na talerz z obojętnością.
C- Harry, ludzie patrzą. Nie zachowuj się jak pięciolatek.
Westchnąłem ciężko pod nosem.
C- Wybacz, idę przypudrować nosek.
Charlotte odeszła. Nagle do głowy wpadł mi szalony pomysł. Wyjąłem portfe i zostawiłem należytą sumę pieniędzy na stole. Upewniłem się, że dziewczyna na pewno jest w toalecie i uciekłem. Po prostu wyszedłem z restauracji szybkim tempem. W połowie drogi zwolniłem. Kupiłem po drodze pączka z dżemem. Aż przypomniało mi się jak niedawno z Alex na nich byliśmy. Miałem pilną potrzebę spędzania z nią czasu. Właśnie teraz, w tym momencie. Stałem pod oknem do jej pokoju. Leżała ona na łóżku poduszką na głowie. Zapukałem raz i drugi. W końcu usłyszała i otworzyła okno.
H- Hej, chodź do mnie.
A- Po co ?
H- Nie wiem, porzucamy się śnieżkami czy coś.
A- A co z randką ?
H- Fatalnie zakończona.
A- Dobra czekaj.
H- Nie będę czekał.
Pociągnąłem ją za ramiona i wyjąłem przez okno na dwór w tym co była.
A- Harry idioto !
H- Lepiej broń się przed pociskami !
A- Nie mam rękawiczek !
H- Łap moje !
A- To i tak nadal niesprawiedliwe. Ty masz kurtkę, a ja nawet butów nie mam !
H- No to wyrównamy szanse.
Zrzuciłem czapkę i kurtkę. Zacząłem ściągać i buty.
A- Tobie na prawdę odbiło.
H- Chciałaś sprawiedliwości to ją masz.
A- Będziemy chorzy, wracajmy już.
H- Najpierw musisz dotrzeć.
Nachyliłem się i zrobiłem śnieżkę. Trafiłem prosto w jej twarz.
A- Już nie żyjesz !
H- Przepraszam !
Alex ruszyła w pogoń za mną. Białe kulki latały wszędzie dookoła ale żadna nie trafiła we mnie. Jednak poślizgnąłem się na zamarzniętej wodzie. Leżałem w górce śniegu. Alex stała nade mną podrzucając śnieżką.
A- Ostatnie słowo ?
H- Zamknij oczy.
Pociągnąłem ją za nogę i po chwili razem tkwiliśmy zanurzeni w śniegu.
A- Coś czuję, że jutro nie wstanę.
H- Ja też.
Zaczęliśmy się śmiać...
świetne kocham cudne nawet nie mogę tego opisać słowami
OdpowiedzUsuńCudo *.* Pisz dalej pliiis;**
OdpowiedzUsuńto było po prostu niesamowite! najlepszy rozdział ze wszystkich choc wszystkie są super! nie moge sie doczekać dalszej częsci! xx
OdpowiedzUsuńKiedy Następny Bo Się Nie Modę Doczekać Świetnie piszesz
OdpowiedzUsuń