niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 70

* z perspektywy Charlie *

Chłopaki udali się po nasze rzeczy gdy tymczasem ja udałam się do pokoju Horana spakować go, tak jak mnie poprosił. Na szczęście roboty nie było zbyt wiele- na łóżku leżały trzy perfekcyjnie złożone kupki ,a obok nich pełna walizka. Przysiadłam na miękkim materacu otwierając powoli zamek. Brudne rzeczy odkładałam za siebie by później przenieść je do kosza na pranie znajdującego się w łazience. Wyjmując byle jak powrzucane koszulki przez palce przeszła mi czarna satynowa wstążka. Pociągnęłam lekko za nią gdy m moich rękach ukazała się karnawałowa maska. Przed oczami stanął mi taniec z tajemniczym blondynem, a w uszach brzmiała ta sama nuta. Przez chwilę oddając się wspomnieniom w końcu wróciłam do rzeczywistości. Nie, przecież to nie możliwe. Położyłam ją szybko na komodzie pod lustrem. Trzęsły mi się ręce. Wszystko wydawało się być takie nieracjonalne. Dokończyłam to co robiłam i usiadłam w salonie popijając sok z kuchni. W telewizorze leciał jakiś denny serial, na którym i tak się nie skupiałam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam szybko by zobaczyć przez wizjer. To oni. Otworzyłam drzwi i z powrotem usiadłam.
Ch- Wzięłam sobie trochę soku z lodówki, nic nie szkodzi ?
N- Nie żartuj sobie.
Zaczęłam się śmiać. Odłożyłam szklankę do zmywarki. Dochodziło już do 23. Harry wyszedł ze swojego pokoju z kocem i poduszką. Domyślałam się, że pewnie była dla mnie. Jednak myliłam się.
H- Jest już dosyć późno. Niall czy Charlie mogłaby dziś spać z tobą ? Wątpię aby ktokolwiek chciał widzieć Alex w takim stanie.
N- Spoko, bez problemu. Chyba, że Charlie ma coś przeciwko.
Ch- Nie, chyba, że ty nie chcesz. Ja mogę spać na kanapie.
H- Ja się prześpię na kanapie, nie jest zbyt wygodna ale się do niej przyzwyczaiłem.
N- No to choć, bo rano nie wstaniemy.
Blondas zaczął się śmiać. Poszłam do jego pokoju wyjmując po drodze z mojej torby piżamę. Gdy leżeliśmy już koło siebie przy zgaszonym świetle nadal po głowie błądziły mi różne pytania bez odpowiedz.
Ch- Niall, śpisz ?
N- Jeszcze nie. A dlaczego pytasz ?
Ch- Chciałam tylko o coś spytać.
Niall odwrócił się w moją stronę patrząc prosto w moje oczy.
N- Mów śmiało.
Ch- No to... jak pakowałam twoje rzeczy znalazłam pomiędzy koszulkami... maskę. No wiesz taką karnawałową. Mogę wiedzieć skąd ją masz ?
Zapadła cisza. Żadne z nas przez jakiś czas nie wypowiadało do siebie żadnych słów. Jednak w końcu i ona minęła.
N- Dostałem od fanki. Dzień przed wyjazdem, byłyście wtedy kupować sukienki.
Ch- Aha, faktycznie. Tak mogło być.
N- A teraz chodźmy już spać, bo na prawdę się nie podniesiemy rano z łóżek.

* z perspektywy Alex *

Czułam jakieś szarpanie za ramię i głośny szum dookoła mnie. Podniosłam się przecierając oczy. Głowa chyba zaraz miała mi pęknąć na tysiąc kawałeczków.
A- Jezus Maria co jest ?
H- Wstawaj, już pora na nas.
Zerknęłam na zegarek leżący obok mnie. 5:02.
A- Ty chyba sobie żartujesz.
H- 5:30 samolot. A teraz chodź. W kuchni czeka na ciebie gorąca czekolada.
Niechętnie jednak z przymusu loczka wstałam. Podnosząc się zakręciło mi się w głowie. Prawie się wywróciłam lecz Harry szybkim ruchem złapał mnie przyciągając do siebie.
H- Uważaj na siebie.
A- Najwidoczniej chyba powinnam.
Poszłam to toalety przemyć twarz. Miałam na sobie jeansową męską koszulę. Ze zdziwieniem udałam się do kuchni. Wszyscy poza mną byli już gotowi.
Ch- No proszę, nasza imprezowiczka już wstała.
A- Cicho bądź, nawet nic nie pamiętam.
Ch- Jak możesz nie pamiętać dzikiej nocy z Collinem ?
A- Nie gadaj tylko, że to jego koszula ?
Ch- Nie, ta akurat należy do Hazzy.
Odetchnęłam z ulgą. Sięgnęłam to tylnej kieszeni spodni sprawdzić czy chociaż zdobyłam paszport. Na szczęście był na swoim miejscu. Wyjęłam z torby pierwsze lepsze rzeczy z brzegu i poszłam się przebrać. Sięgnęłam z blatu Starbucks'owy kubek i udałam się do samochodu. Jechaliśmy w dziwnej, kompletnie obcej dla nas ciszy. Auto wypełniał tylko dźwięk melodii Million Voices ( jakby ktoś chciał posłuchać- KLIK ). Po piętnastu minutach byliśmy już na prawie pełnym lotnisku. Dookoła nas migały blaski fleszów, a głowę wypełniał pisk fanek znajdujących się w tym miejscu. Głowa bolała mnie jak nigdy. Już myślałam, że cały nasz lot będzie tak wyglądał gdy nagle zobaczyliśmy w oddali resztę załogi czekającej przy wyjściu służbowym.
N- Lecimy prywatnym samolotem.
Ch- Uuu... fajnie.
Gdy weszliśmy ,,na pokład" usiadłam sama na samym końcu. Założyłam słuchawki na uszy i oddałam się kojącej muzyce Pink Floyd. W ręce nadal miałam dosyć ciepły kubek czekolady, którą co chwilę popijałam. Z góry sięgnęłam ciepły koc , którym otuliłam się od stóp po samą szyję. Po ponad godzinie postanowiłam wejść na twittera. Może coś ciekawego się wydarzyło. W jednej chwili poczułam się jakby samolot miał zaraz spaść i rozbić się o najbliższe drzewa. Po całej stronie krążyły moje zdjęcia z wczorajszego wieczoru. Ale nie takie zwyczajne zdjęcia, oj nie. Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać. Tańce, pocałunki, zakład. Po twarzy zaczęły spływać mi pojedyncze łzy. Poczułam jak dotyka moje kolano. Jednak ja patrzałam w okno goniąc wzrokiem uciekające chmury.
H- Coś się stało ?
A- Nic takiego.
H- Widzę, że coś jest nie tak.
A- Nic mi nie jest. Możesz już iść.
H- Nigdzie nie idę.
Loczek złapał za moją rękę wplątując w nią swe palce. Oparłam się o jego ramię pokazując mu telefon.
A- Czy ty też, mnie wtedy widziałeś ?
H- To i tak nic nie zmieni Alex, coś poradzimy na to.
A- Ale powiedz, widziałeś mnie. Dlatego dałeś mi swoją koszulę, mam rację ?
H- Może i masz, ale...
A- Nie dość, że robię z siebie dziwkę, daje satysfakcję Collinowi to jeszcze wplątuje w to Ciebie.
H- Nie mów tak.
Odwróciłam się chowając twarz w swoich rękach. Łez było jeszcze więcej. Pusty kubek poleciał na podłogę. Harry próbował mnie uspokoić ale ja tylko odpychałam go od siebie.
H- Alex proszę, daj spokój. Możemy pomóc sobie nawzajem. Ty pomagasz mi w sprawie z Taylor, ja pomogę tobie z tą nieszczęsną imprezą.
A- Nic się nie da zrobić.
Styles przytulił mnie do siebie mówiąc tylko trzy słowa.
H- Razem możemy wszystko.

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 69 *if you know what i mean*

* z perspektywy Alex *

Tydzień szybko minął. Wracałyśmy właśnie do domu z piątkowych lekcji. Miałyśmy dosyć sporo czasu przed przyjazdem Niall'a i Harry'ego aby się spakować. Gdy torby leżały już przy frontowych drzwiach poszłam się przebrać w wygodniejsze ciuchy. Założyłam luźną szarą koszulkę na ramiączkach z logiem pepsi i czarne rurki. 
Ch- To co, teraz luzik ?
A- Niezupełnie.
Ch- Co masz na myśli ?
A- Muszę iść do Mattiego, a ty pójdziesz ze mną.
Ch- Ja ? Haha zabawne na żadną imprezę nie idę.
A- Musisz. Ja sama nie pójdę !
Ch- To nie idź wcale !
A- Collin zabrał mi po treningu paszport i powiedział, że da mi go tylko jeśli wpadnę. To potrwa może z max. 10 minut.
Charlie z trudem wstała z kanapy i sięgnęła po kurtkę.
Ch- Dziesięć minut z zegarkiem w ręku !
A- Wiedziałam, że pójdziesz.
Około godziny 19 byłyśmy pod jego domem. Po całej ulicy roznosił się mocny bit i muzyka. Nie pukając otworzyłyśmy drzwi. Impreza trwała na całego. Zostawiając kurtki w przedpokoju przepychałyśmy się przez niemały tłum ludzi by znaleźć chłopaków. Gdy spojrzałam w bok Charlie nie było. Zgubiła się w tłumie. Ehh... Dobra, zaraz ją znajdę, teraz Collin. Przekraczając próg salonu zauważyłam siedzącego go z czerwonym plastikowym kubkiem na fotelu otoczonego przez cztery dziewczyny.
C- Aleex !
A- Dobra, dawaj paszport i mnie już nie ma.
C- Wyluzuj, jest niezła zabawa.
A- Śpieszy mi się trochę, o 20 wyjeżdżam.
C- Mamy czas, siadaj.
Chłopak pociągnął mnie za rękę abym usiadła mu na kolanach. Z niechęcią jednak usiadłam opierając się łokciem o jego ramię.
C- Napijesz się ?
A- Jasne.
Sięgnęłam po kubeczek biorąc duży łyk. W buzi poczułam smak goryczy. Alkohol... Nie tego się spodziewałam, ale cóż poradzić. 
A- Oddasz mi już mój dokument ?
C- Ładnie wyglądasz.
A- Collin nie po to tu przyszłam !
C- A po co ?
A- Musisz być już nieźle wstawiony. PASZPORT. PASZPORT KTÓRY ZABRAŁEŚ MI PO TRENINGU !
C- O to Ci chodzi ?- rzekł wyciągając małą książeczkę z tylnej kieszeni spodni.
A- Tak, dokładnie o to.
Zabrałam co moje i chciałam wyjść. Jednak Collin objął mnie w pasie uniemożliwiając ,,mój plan".
A- Puść, muszę już iść.
C- Zostań jeszcze na chwilkę.
A- Muszę znaleźć Charlie. Masz już spore damskie towarzystwo.
C- Ale liczysz się ty !
A- Proszę...

* godzinę później *

Wirowałam na parkiecie razem z Collinem popijając coś co chwilę. W głowie słyszałam tylko ciągły szum i łomotanie. Cała spocona skakałam bez pamięci. W tle leciał Bruno Mars- Locked Out Of Heaven ( jakby ktoś chciał KLIK ).
A- Mój ulubiony kawałek do tańca !
C- Mój też.
Zbliżyłam się do Colina stojąc tyłem do niego i kręcąc biodrami. Gdy czułam jego dłonie na tali odsunęłam się mówiąc ,że w życiu nie ma tak dobrze.
Rzuciłam się na kanapę sięgając po kolejny wypełniony po brzegi czerwony kubeczek.
A- Co powiesz na mały zakład ?
Collin nachylił się nade mną opierając rękoma o ścianę.
C- Jaki dokładnie ?
A- Fifa 13 do pierwszego gola.
C- Co robi przegrany ?
A- Jak przegrasz... przebiegniesz się nago dookoła bloku.
C- A jak ty przegrasz ?
A- Haha nie ma takiej opcji. Ale trzeba coś wymyślić. Co być chciał ?
Zaczęłam się  śmiać.
C- Zrobisz dla mnie striptiz.
A- Hahaha jasne, pomarzyć zawsze można.
Weszłam na pobliski stół i zagwizdałam. Oczy wszystkich powędrowały na mnie.
A- JEŚLI CHCECIE ZOBACZYĆ COLLINA BIEGAJĄCEGO NAGO DOOKOŁA TEGO DOMU CHODŹCIE ZA MNĄ !
Zeskoczyłam i powędrowaliśmy do telewizora. Konsola była już dawno podłączona.
C- Wybieraj drużynę.
A- Barca stary.
C- Tym razem duma Katalonii szczęścia Ci nie przyniesie.
A- Zobaczymy.
C- Wezmę Chelsea London.
A- To co zaczynamy ?
Wypiłam na raz 250 mln czystej wódki z colą i rzuciłam kubek na bok przecierając ręką usta.
Pierwszy gwizdek. Kręciło mi się w głowie, przed moimi oczami był ledwie widoczny ekran. Jedyne co odróżniało mi zawodników to niebieskie bądź bordowe plamy na nich. W okół wszyscy darli się kibicując mnie bądź jemu. Zamknęłam na chwilę oczy by dojść do siebie gdy nagle usłyszałam- CÓŻ TO ZA FANTASTYCZNY GOL FERNANDO TORRESA W 20 MINUCIE !
A- Szlag.
Pomieszczenie wypełniło się krzykami i gwizdami.
C- Zapraszam na fotel.
Ledwie wstając podążyłam za nim. Colin usiadł na nim, a następnie ja na nim okrakiem. 
C- Możesz już zaczynać.
A- Daj mi coś mocnego.
Do ręki podano mi shot'a i limetkę. Po chwili szary podkoszulek leżał już na ziemi ,a obok niego czarny, koronkowy stanik. Nachyliłam się do jego ucha.
A-  Podoba Ci się ?
Collin tylko się uśmiechnął. Położyłam dłonie na jego karku szepcząc mu do ucha...

* z perspektywy Charlie *

Wędrowaliśmy przez tłum gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do jakiegoś pokoju. Padłam plecami na ścianę. Naprzeciw mnie stał Matty opierający się ręką o ścianę obok mej głowy.
M- Jednak wpadłaś ?
Ch- Alex mnie prosiła. 
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Gabinet jego ojca. Nigdy tutaj nie byliśmy, ale jak mówią zawsze musi być ten pierwszy raz.
M- Napijesz się ?
Ch- Długo tu nie zabawie więc nie.
Wyrwałam się spod jego spojrzenia i usiadłam na obrotowy fotel. Obracając się podziwiałam wszystkie nagrody BIZMESMENA ROKU ITD.
Ch- Dużo nagród.
M- I tak są mało znaczące. Te cenniejsze trzyma w biurze.
Sięgnęłam po jeden z certyfikatów czytając go pod nosem.
Ch- Tak w ogóle, po co mnie tu zaciągnąłeś ?
M- Jedyne miejsce gdzie nikt nie wchodzi, cisza, spokój. Jak z resztą sama widzisz...
Ch- Powiem prosto z mostu- nie licz Matty na nic więcej niż rozmowa.
M- A czy ja mówiłem o czymś innym ?
Ch- Nie musiałeś nic mówić, znam Cię.
Chłopak pociągnął duży łyk z czerwonego kubka i postawił go na biurku obok komputera.
Ch- Czemu siedzisz tu sam, a nie z innymi ?
M- Po co mi inni skoro mam Ciebie ?
Ch- A gdybym nie przyszła ?
M- Wiedziałem, że będziesz.
Ch- Ale co gdybym jednak nie przyszła, puściła Alex samą ?
M- Siedziałbym tu dalej oczekując.
Wstałam z fotela i podeszłam do okna. Patrzałam na bezchmurne  niebo, które z chwili na chwile nabierało ciemniejszej barwy i przybierało na gwiazdach. Poczułam na sobie ciężki oddech Mattiego. Jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze. Słyszałam tylko ciche sapanie do mego ucha.
M- Powiedz mi, dlaczego trzymasz się z takim dystansem ?
Próbowałam się odsunąć ale nie miałam możliwości.
M- Przecież wiem, że Ci się podobam. Dlaczego ukrywasz prawdę ?
Ch- Odsuń się.
M- Może wiem dlaczego. Może masz tylko silną wolę do czasu...
Ch- Co masz na myśli ?
Chłopak odwrócił mnie trzymając dłonie na mych biodrach. 
M- Chciałbym coś sprawdzić.
Ch- Nawet nie pró...
Nasze usta znów zderzyły się podążając ,,w jednym tańcu". Był on taki jak zawsze. Czuły, nienachalny no i przyjemny. Jak zwykle nie mogłam się jemu poddać.Jego miękkie usta były chyba zaczarowane... Otworzyłam oczy oddając się na chwilę rzeczywistości gdy zauważyłam nadjeżdżające srebrne auto.
Odsunęłam się z jego uścisku.
M- Znów coś nie tak ?
Ch- Wybacz...
Złapałam go za podbródek całując na pożegnanie. Nie mogę znieść jego cierpienia. Otworzyłam drzwi przemykając przez nie i zamykając szybko za sobą. Drzwi frontowe otworzyły się. Ni stąd ni zowąd przeszli przez nie Harry i Niall. Zerknęłam na zegarek- 20.30. Wiedziałam, że to ich auto...
Ch- Cześć, ja...
H- Dobra, nie teraz. Gdzie Alex ?
Ch- Ja nie wiem...
Zdenerwowany Harry podążył przez tłum na wprost siebie, Niall szedł za nim. Czułam się strasznie źle...

* z perspektywy Harry'ego  *

20.00 stoimy pod mieszkaniem Alex i Charlie. Nikt nam nie otwiera, w oknach kryje się ciemność.
H- Miały być.
N- Może gdzieś poszły, zadzwoń.
H- Dzwonię ponad piętnaście minut !
N- Dobra, wyluzuj. Zobaczę na twitterze, może coś napisały.
H- To sprawdź.
Po chwili Horan schował telefon do kieszeni i spojrzał na mnie z krzywą miną.
N- Niedobrze...
H- Znalazłeś coś ?
N- Ten Matty, wiesz o którego mi chodzi ?
H- No tak, niestety wiem.
N- Właśnie jest u niego impreza.
H- Dziewczyny na pewno nie poszły na nią.
N- Widziałem zdjęcie z Alex zatweetowanie- ZAKŁAD CZAS ZACZĄĆ. Był też napisany przez kogoś adres.
H- Wsiadaj do auta.
Najszybciej jak się dało jechaliśmy przez miasto. Gdy usłyszeliśmy muzykę wiedzieliśmy, że to już tutaj. Z całej siły popychając drzwi weszliśmy do środka. Dom był wypełniony po brzegi. Niall szturchnął mnie w ramie zauważając Charlie.
Ch- Cześć, ja...
H- Dobra, nie teraz. Gdzie Alex ?
Ch- Ja nie wiem...
Szybkim krokiem poszliśmy rozejrzeć się po reszcie mieszkania. Wchodząc do salonu chciałem już skręcić do kuchni gdy nagle zauważyłem ją z tym dupkiem. Siedziała na nim kompletnie pijana i pół naga podczas gdy on cieszył się jak głupi.
H- Matko Boska Alex !
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Zdjąłem szybko z siebie jeansową koszulę zostając w samym szarym swetrze i założyłem jej ją. Wziąłem ją z jego kolan i prowadziłem do wyjścia.
C- Jak zwykle pan Harry Styles musi zepsuć całą zabawę !
H- Lepiej się zamknij.
C- Bo co ? Zaśpiewasz mi piosenkę ?
Puściłem jej rękę i chciałem iść mu przywalić lecz Niall staną przede mną powstrzymując mnie.
N- Stary, nie warto.
Wyszliśmy szybko z domu i pojechaliśmy do nas.  Cała podróż odbywała się w ciszy lecz Irlandczyk ją przerwał.
N- Dlaczego ?
Ch- Dlaczego, co ?
N- Po co poszłyście ?
Ch- Przez Collina. Zabrał Alex paszport. Potem wszystko wybiegło spod kontroli...
Gdy byliśmy już na miejscu zabrałem Alex do swojego pokoju. Położyła się na łóżku podczas gdy ja na nim siedziałem.
Nachyliłem się nad nią by podłączyć na chwilę telefon gdy nagle przyciągnęła mnie do siebie. Leżałem na pościeli gdy ona usiadła na mnie.
Zaczęła mnie całować. Nie mogłem się temu poddać, tak bardzo na to czekałem. Leżałem bezwładnie gdy nasze usta ,,pracowały jak dobrze naoliwiona maszyna". Po chwili wzięła moje ręce kładząc je sobie na talię.
A- Dotykaj mnie.
Moje ręce błądziły po niej jak rozbitek na oceanie. Czułem się jakbym wygrał w loterii fantowej- a ona była moją nagrodą. Gdy zaczęła rozpinać swoją koszulę odepchnąłem lekko ją od siebie i wstałem z łóżka. Nie chciałem jej wykorzystywać.
A- Rozumiem, nie podobam Ci się...
Zacząłem się śmiać pod nosem. Ohh... gdybyś wiedziała jak bardzo mi się podobasz. Podniosłem kołdrę do góry i przykryłem ją nią.
H- Odpocznij, jutro trzeba wcześnie wstać.
Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.
H- Niall, chodź pojedziemy po ich rzeczy.
N- Już idę.
Horan wychodząc z pokoju zawołał jeszcze na chwilę Charlie.
N- Wiem, że to głupio zabrzmi ale nie zdążyłem jeszcze wypakować się z naszego pobytu w górach, a na łóżku leżą rzeczy do LA. Mogłabyś mnie przepakować ?
Ch- Eee... jasne. Nie widzę problemu.
N- Dzięki.
Gdy skończyli rozmawiać wyszliśmy z domu udając się do naszego celu...



czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 68

* z perspektywy Charlie *

Siedzieliśmy w kuchni stukając pałeczkami wewnątrz pustych opakowań gdy nagle przyszedł do mnie sms. Wyjęłam telefon z kieszeni i przeczytałam sobie pod nosem.

W piątek impreza u mnie z okazji zakończenia semestru. Mam nadzieję, że wpadniecie z Alex. Start- 18.30
Matty.

N- Co to ?
Ch- A nic takiego, sms od tmobile.
N- Aha, spoko.
Siedzieliśmy w ciszy. Nie chciałam mu mówić o tej imprezie. I tak pewnie nawet na nią nie pójdziemy... Chyba, że Alex dokona jakiejś mega metamorfozy. Wstałam i nalałam sobie soku.
Ch- Chcesz też ?
N- Jeśli można.
Blondas słodko się uśmiechną. Podałam mu szklankę i wróciłam na swoje miejsce. Przekładałam swój kubek z dłoni do dłoni nie wiedząc jaki temat poruszyć.
N- W sobotę lecimy do LA.
Ch- Fajnie... To znaczy się nie fajnie, że was nie będzie tylko, że zwiedzicie sobie czy coś.
Dobra Charlie ucisz się, nic mądrego z ust Ci nie wychodzi.
Ch- Ile was nie będzie ?
N- Dwa dni, w poniedziałek wracamy.
Ch- Akurat będziemy miały ferie z Alex.
N- To może wybierzecie się z nami ?
Ch- Niee, nie chcę się narzucać.
N- Byłaś już w Stanach ?
Ch- Nigdy.
N- No to masz okazję się wybrać ! Dawaj !
Ch- Ale...
N- Tak ? Super już dzwonię do chłopaków.
Horan wyjął telefon i zadzwonił do Louisa. Zaczęłam charakterystycznie walić głową o blat i mówić pod nosem głupek. Gdy rozmowa zakończyła się krzykną głośne- PAKUJEMY SIĘ LUDZIE !


* z perspektywy Alex *

Gdy piosenka zakończyła się ponownie spojrzałam w jego oczy. Harry odgarnął włosy z mojej twarzy i położył dłoń na policzku. Położyłam rękę na jego ramieniu, nasze twarze zbliżały się ku sobie. Nagle usłyszeliśmy głośny krzyk Nialla z kuchni i zderzyliśmy się czołami.
A- Ałć.
H- Sorry.
Zrobiłam się czerwona jak burak i podniosłam się z podłogi.
H- Czekaj, pomogę Ci.
Styles wstał szybko i podał mi rękę.
A- Dzięki.
Wyszliśmy z pokoju by zobaczyć co się dzieje. 
H- Co jest Niall ?
N- LA kochanie, LA !
A- Hahahaha. Niall co ty ćpasz ?
N- Trochę humoru i wszyscy już Cię za narkomana mają.
H- Dobra Horan, gadaj o co chodzi.
N- Dzwoniłem do Tommo, no wiesz w sprawie sobotniego wyjazdu do Los Angeles.
H- Kompletnie o nim zapomniałem...
N- Daj skończyć. Uzgodniliśmy właśnie, że Charlie i Alex zabierają się z nami.
H- A co ze szkołą ? Wracamy w poniedziałek.
Ch- Ferie. Właśnie Alex muszę coś Ci pokazać, ale to potem...
A- Spoko. Ale LA, serio ?
Styles nachylił się i szepną mi do ucha.
H- Musisz jechać, Taylor...
A- W sumie dlaczego by nie. WCHODZĘ W TO !
N- W sobotę z samego rana lecimy samolotem więc w piątek ok. 20 wpadniemy po was i prześpicie się u nas, okay ?
Ch- Nie ma sprawy.
Zakończyliśmy temat. Usiedliśmy w salonie rozmawiając o jakiś bzdetach. Po niecałej godzinie chłopaki poszli bo byli umówieni z Paulem na jakieś spotkanie. Miałam iść właśnie do siebie gdy Charlie pociągnęła mnie za ramię pokazując sms'a...



środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 67

* z perspektywy Alex *

Rzuciłam kurtkę w kąt. W te same miejsce powędrowały i buty. Rzuciłam się na łóżko obok niego wtulając się w klatkę piersiową. Rozkoszując się jego charakterystycznym zapachem oraz bijącym od wewnątrz cieple po twarzy zaczęły spływać mi łzy. Dopiero zdałam sobie sprawę ze swojego zachowania w stosunku do Collina. Choć ja i Harry nie byliśmy razem czułam się za każdym razem jakbym go zdradzała. Źle mi było z takim uczuciem, wręcz okropnie. Przetarłam twarz rękawem od bluzki i wtuliłam się jeszcze bardziej. Położyłam głowę na jego klacie- słuchając bicia jego serca. Powolne uderzenia zaczęły nabierać tępa. Podniosłam głowę patrząc w jego zielone oczy.
A- Wybacz, ja...
H- Nic nie szkodzi.
Usiadłam naprzeciw niego poprawiając włosy.
H- Zasnąłem na chwilkę, nie jesteś zła ?
A- No co ty. A tak w ogóle co Cię tu sprowadza ?
H- Chciałem porozmawiać.
A- Na jakiś konkretny temat ?
H- Można powiedzieć...
A- No to słucham.
H- Eee... No to chodzi o to, że...
A- No mów, przecież wiesz, że możesz być ze mną szczery ?
Dwa zielone brylanty wpatrywały się we mnie bez przerwy. Szukając w nich prawdy znalazłam tylko zagubienie, strach...
H- Taylor Swift.
A- To ta gwiazdka muzyki country ?
H- Tak.
A- Twoja znajoma ? Coś jej się stało ?
H- Nie. Właśnie chodzi o to, że prawie w ogóle się nie znamy. Jej menager wymyślił coś... Z resztą zobacz sama.
Styles wyciągnął z kieszeni kurtki telefon i po chwili wręczył mi go do ręki. Moim oczom ukazało się pełno photoshopów, wpisów z twittera o rzekomo ich wielkiej miłości itd. Czułam jak do oczu znów napływają mi łzy ale opanowałam się.
A- Więc jesteście teraz... razem ?
H- NIE ! Właśnie nie. Jak byliśmy w górach, wszystko się zaczęło. Zaczęli kombinować za moimi plecami. Dowiedziałem się niedawno...
Harry zrobił się smutny, spuścił głowę w dół opierając ją o dłonie. Wzięłam je w swoje ręce gdy ten podniósł głowę ku górze.
A- Nie martw się, będzie dobrze. Wszystko się wyjaśni, wyprostuje. Ale jak zwykle trzeba czasu. Nie ważne jest w co wierzą inni ważne jest w co wierzysz ty !
Loczek wziął i przytulił mnie do siebie. Zrobiło mi się w środku tak ciepło. Nagle dziwnie zaczęłam się przechylać i wywróciliśmy się na ziemię.
A- Sorry.
H- Moja wina.
Leżeliśmy na podłodze patrząc w sufit.
A- Pamiętaj, że zawsze znajdziesz we mnie oparcie.
H- Wiem, za to właśnie Cię tak uwielbiam. Gdy poznaliśmy się nie myślałem, że będziesz dla mnie kimś tak ważnym jak jesteś...
Kimś ważnym... Szkoda, że ty nie wiesz co tak na prawdę znaczysz dla mnie. Wyjęłam telefon z kieszeni i włączyłam Pink Floyd- Wish You Were Here ( jakby ktoś chciał posłuchać- KLIK). Złapałam go za rękę i zaplotłam swoje palce z jego. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...

* z perspektywy Charlie *

Po wielkim trzasku nastąpiła cisza. 
Ch- Może pójdziemy sprawdzić co się dzieje ?
N- Zostańmy, zaufaj mi.
Ch- Skoro mówisz...
Siedzieliśmy w ciszy patrząc jak nie na siebie to na otaczające nas cztery ściany. Byłam ciekawa co Alex robi z Harrym. Dlaczego tak pilnie potrzebował rozmowy ? Dlaczego panowała tam taka cisza jak zasiał makiem ? Dlaczego trzasnęła tak głośno drzwiami ? Nie mogłam się skupić na obecności Nialla co bardzo mnie dziwiło.
N- Głodny jestem.
Nagle blondas wyciągnął mnie z własnych myśli.
Ch- Słucham ?
N- Głodny jestem, zamówimy coś ?
Ch- Jasne, na co masz ochotę ?
N- Może chinszczyzna ?
Wzięłam telefon i zadzwoniłam aby zrealizować dane zamówienie.
Ch- Za dwadzieścia minut powinni być.
N- Za dwadzieścia minut to ja tutaj zdechnę !
Ch- Haha nie przesadzaj.
Nie mogłam opanować śmiechu. Horan też chichotał jak opętany. Po chwili się jednak uspokoił. Przestałam śmiać się i ja.
N- Uwielbiam twój śmiech.
Czułam jak momentalnie się rumienie. Sięgnęłam po poduszkę i schowałam w niej twarz. Horan zaczął wyrywać mi ją.
N- Charlie...
Ch- Zostaw te poduszkę bo pożałujesz tego Niallu Jamesie Horanie !
N- Hahaha jaka obeznana, kolejna fanka ? Nie boje się.
Ch- Chcesz się przekonać ?
N- Czekam na to od urodzenia !
Odłożyłam poduszkę na bok. Miałam właśnie rzucić się na Irlandczyka gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
N- JEDZENIE !
Pobiegliśmy czym prędzej w ich stronę otwierając tak mocno, że uderzyły w ścianę.
K- Należy się 24.95.
Ch- Czekaj, pójdę po portfel.
N- Nie, ja zapłacę.
Zapłaciliśmy i poszliśmy usiąść w kuchni.
Ch- Zaraz oddam Ci pieniądze.
N- Nie trzeba, ja stawiam.
Ch- Ty zawsze stawiasz !
N- Jesteś dziewczyną.
Ch- Haha jakieś przywileje z tego powodu ?
N- Najwidoczniej.
Uśmiechnęliśmy się w swoją stronę i zaczęliśmy jeść.

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 66

* z perspektywy Charlie *

Nie uciekaj, prawdziwe uczucie i tak Cię znajdzie... Te zdanie ciągle mi chodziło po głowie. I najwidoczniej nie miało ochoty z niej wyjść. Cały dzień poświęciłam na samoocenę samej siebie. Analizując swoje zachowanie, gesty, czyny... Miałam ochotę iść i wyskoczyć przez okno. To wszystko rozwalało już mnie od wewnątrz. A szczególnie wzrok Mattiego, który wiercił mi w brzuchu dziurę. Podczas najdłużej ze wszystkich przerw usiadłam w kącie zakładając słuchawki oddając się kojącej nucie November Rain. Tekst tej piosenki trochę wiązał się z moją sytuacją. Kiedy patrzę w twoje oczy widzę skrywaną miłość, lecz kiedy kochanie, kiedy Cię obejmę czuję to samo... Tkwiliśmy w tym przez długi czas starając się zabić ból... Potrzebuję trochę czasu...
Patrzałam kontem oka na Alex, wydawała się być zadowolona. Cały dzień uśmiech nie schodził jej z buzi. Nie chciałam jej psuć humoru. Wolałam być sama ze swoimi myślami. Czułam się dosyć okropnie...

* z perspektywy Alex *

Trening zleciał szybko niczym błyskawica. Wszystko wydawało się być okay oprócz tego, że do końca dnia Charlie trzymała się na uboczu. Mówiła, że wszystko jest okay, potakiwała, chciała być sama. Tak bardzo chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak. Po lekcjach szłyśmy wolnym krokiem do wyjścia. Panowała grobowa cisza, to dla nas rzadkość.
C- Hej, to wpadniesz po te torbę ?
A- Nie mam dziś zbytnio czasu by u Ciebie siedzieć.
C- No ale tylko weźmiesz torbę, potem możesz iść do domu.
A- A...
Ch- Idź.
A- Co ?
Ch- Idź, wrócę sama. Nie będziesz musiała później maszerować.
C- No to co, idziesz ?
A- Jak chcecie...
Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która oddalała się w chwili czasu. Stałam tak i patrzałam jak włosy lekko opadają jej na twarz przez podmuch wiatru. Nagle poczułam lekkie szarpnięcie za rękę, którą trzymał Collin.
A- Sorry.
Zmierzaliśmy dość szybkim tempem do jego domu.
C- Coś się stało ? Jeszcze niedawno byłaś wesoła... Czy to moja wina ?
A- Nie, coś jest z Charlie.
C- Może powinnaś z nią porozmawiać ?
A- Próbowałam, ale ona nic nie mówiła.
C- Nie martw się, będzie dobrze.
Staliśmy już pod drzwiami. Czekałam pod nimi,a Collin poszedł po moją torbę. Gdy mi ją dał pożegnałam się i szłam powoli do siebie. Nagle cofnęłam się i zapukałam.
C- Tak ?
A- Odprowadzisz mnie ?
C- Jasne, tylko buty ubiorę bo dopiero co zdjąłem.
Całą drogę rozmawialiśmy jak nigdy dotąd. To w sumie fajnie się składa, znalazłam w nim przyjaciela, którym zawsze miał być. Wcześniej próbując ograniczać nasze kontakty do minimum robiłam sobie największą krzywdę jaką tylko mogłam. Postanowiłam zaakceptować fakt, że coś nas łączyło, łączy i łączyć będzie. Czy tego chcę czy nie. Zbliżając się do naszego mieszkania zauważyłam pod nim srebrne auto. Przyśpieszyłam kroki. 
C- Hej, śpieszy Ci się gdzieś ?
A- Trochę.
C- To może ja już pójdę, wiesz.
A- Nie wiem, jak chcesz.
C- No to do jutra.
Collin przytulił się całując mnie w policzek i odszedł w drugą stronę machając.  Gdy chłopak znikł z mojego pola widzenia automatycznie zaczęłam biec. Trzasnęłam frontowy drzwiami rzucając torbę na progu. Otworzyłam szybko drzwi od swojego pokoju. Spał...

* z perspektywy Charlie *

Alex poszła z Colinem gdy ja sama wędrowałam do domu. Patrzałam cały czas prosto przed siebie, nie rozglądałam się dookoła jak zawsze. Gdy przyszłam do domu pod drzwiami stali Niall z Harrym.
Ch- Co tu robicie ?
H- Alex znów nie ma ?
Ch- Zaraz powinna przyjść.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. 
H- Poczekam na nią w jej pokoju, okay ?
Ch- Jasne.
Wraz z Niallem udaliśmy się do mnie. Rzuciłam się na łóżko na którym jeszcze nie tak dawno razem spaliśmy zasypiając patrząc w gwiazdy. 
Ch- Dlaczego on tak ciągle chce się z nią widzieć ?
N- Muszą porozmawiać.
Zasłoniłam twarz poduszką ciężko wzdychając. Niall próbując mi ją zdjąć spadł z łóżka. Z naburmuszonej miny przeszłam w śmiech. On jedyny umie mnie tak rozbawić. Pomogłam mu wejść na nie z powrotem.
N- Udajmy, że to się nie wydarzyło.
Ch- Albo wręcz przeciwnie !
N- Co masz na myśli ?
Ch- Powtórzmy to nagrywając. Wrzucę to na youtube z podpisem NIALL HORAN Z ONE DIRECTION- WPADKA. Haha na pewno będzie dużo odglądnięć.
N- Nie zapomnij podpisać autora oraz winowajcę całego zajścia.
Ch- Przestań, to będzie wypisane największymi literami !
N- Haha.
Siedzieliśmy śmiejąc się oraz robiąc sobie nawzajem głupie fotki grożąc ,że znajdą się one w internecie. Nagle ni stąd ni zowąd usłyszeliśmy wielki huk frontowych drzwi.

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 65

* z perspektywy Alex *

Razem z Charlie zbliżałyśmy się w swoją stronę jednak wydawało mi się, że tylko ja się poruszam.
A- No cześć.
Ch- Hej, a co ty taka zadowolona ?
A- Normalna, to ty jakaś przymulona.
Ch- Po prostu nie spałam zbyt długo.
Jak zwykle poszłyśmy usiąść pod nasz parapet niedaleko drzwi od gabinetu. Rozmawiając co chwilę łączyły się spojrzenia moje i Colina, który zerkał na nas stojąc na drugiej stronie korytarza.
Ch- Czy to już na poważnie ?
A- O co Ci chodzi ?
Ch- Ty i Colin. Odpuściłaś już sobie Hazzę ?
A- No coś ty, nigdy.
Chyba nigdy... Czuje się jakby we mnie toczyła się walka pomiędzy rozumem ,a sercem. Każde z nich mówi coś innego i nie zgadza się ze zdaniem drugiego. Porąbana sytuacja. Przez całą szkołę w tym momencie przeszedł głośny dźwięk dzwonka. Jak zwykle z niechęcią wszyscy ustawili się pod klasą. Nasza zazwyczaj punktualna nauczycielka dziś się spóźniała. Minęło już piętnaście minut, każdy miał już dość oczekiwania. W końcu odezwała się klasowa ślicznotka- Ludovica.
L- Dobra, weźcie ludzie chodźmy stąd zanim kogoś na zastępstwo przyślą.
Zgadzałam się z nią ale za każdym razem i tak denerwowało mnie jak mlaskała tą swoją gumą balonową. Nigdy nie mogłam tego wytrzymać.
A- Ja idę, Charlie ?
Ch- Spoko.
Zeszłyśmy schodami do piwnicy.
Ch- Mam fajne miejsce, gdzie nikogo nie będzie.
Wędrowałyśmy w głąb korytarza. W końcu weszłyśmy do jakiejś starej szatni.
A- Niezłe, skąd znasz tą miejscówkę ?
Ch- Nieważne...
Chciałam zamknąć drzwi lecz ktoś trzymał za klamkę. Puściłam je. Za nami weszli Collin z Mattim.
C- Możemy dołączyć ?
A- Eeee...
Ch- Nie ! Że się jeszcze pyta...
M- Jaka zadziorna.
Charlie sięgnęła z rogu po jakąś czapkę i rzuciła ją w niego. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Chłopaki usiedli obok nas na ławce. Jak zwykle panowała głucha cisza. 
A- Może o czymś porozmawiamy ?
Ch- Nie ma zbytnio o czym, chyba, że chciałabyś opowiedzieć o ostatniej nocy. Z chęcią posłucham.
M- Oo i ja również.
C- Ej, nie ma o czym mówić.
M- Masz coś do ukrycia Collin, nawet mnie się nie pochwaliłeś.
A- Playstation, mecz i tylko tyle.
Ch- Dziwne ,że całą noc to zajęło.
M- To dlatego mówiłeś abym sam dziś szedł. No proszę.
C- Dobra, wyluzujcie już. Nie ma tematu.
Ucieszyłam się, że Collin zostawił ostatnią noc tylko dla nas. Nikt nie musiał wiedzieć co się podczas niej działo. Spojrzałam na godzinę. Owa lekcja miała się niedługo kończyć.
A- Dobra nie wiem jak wy ale ja idę na trening, hej.
C- Czekaj idę z tobą.
Pomachałam Charlie i wyszłam trzymając się z Colinem za rękę.
A- Dziękuję, że nic nie powiedziałeś. No wiesz o czym...
C- Nie ma za co, to będzie nasza mała tajemnica. Chociaż i tak nie ma co ukrywać.
Ostatnio bardziej go polubiłam, stał się inny. A może to ja się zmieniłam ? Nie wiem, ale trochę to dziwne. Miałam ochotę spędzać z nim więcej czasu, przytulać się, chodzić za rękę, a nawet czasem całować...
A- Muszę iść jeszcze do szafki po torbę, pójdziesz ze mną ?
C- Jasne, już myślałem, że chcesz się mnie pozbyć.
A- Haha na razie nie.
C- Na razie ?
A- Oj daj spokój.
Poszliśmy niezbyt szybkim po mój stój, a potem udaliśmy się na segment wf. Colin jak zwykle musiał coś odwalić i wziął mnie na barana. Głową o mało nie uderzyłam w rurę wiszącą nad sufitem ale i tak się śmiałam. Może w końcu znalazłam szczęście, którego tak długo szukałam ?

* z perspektywy Charlie *

Zostałam sama z Mattim. Miałam ochotę rzucić się i uciec z daleka od niego. Moje uczucia na razie wydawały być się obojętnie. No właśnie, na razie. Spoglądałam na niego z pół dystansu. 
M- Pamiętasz jak...
Ch- Tak, pamiętam.
Znów zapadła głęboka cisza. Będąc z Alex czułam się pewniej, zawsze mogłam liczyć na to, że palnie coś głupiego co rozluźni sytuację albo odwróci uwagę od mojej osoby. Niestety nie teraz, siedzimy sami. W cztery oczy, które szukają ucieczki za wszelką cenę. Spojrzałam na zegarek- za dziesięć minut zaczyna się lekcja śpiewu. W sumie mogłam już iść, gabinet nie był dosyć daleko, wręcz przeciwnie. Usiąść pod drzwiami i skupić się na priorytetach lecz pewna część mnie trzymała mnie tu. Nic nie mogłam na to poradzić. Spojrzałam się na stertę ciuchów leżących obok. Od razu w głowie miałam widok gdy całowaliśmy się. Nasze śmiechy wypełniające szatnie, moją ucieczkę. Nigdy nie jestem pewna czego chcę. Mówi się, że bardziej pragniemy czegoś czego mieć nie możemy... Możliwe iż dlatego ja chcę Nialla, A Matty mnie. Ale on ma większe szanse, choć to mój wybór. Chwilami nawet z tego powodu żałuję przyjazdu do Londynu, ale to dzięki temu blond aniołowi moje życie choć na pewien czas wypełnia się szczęściem... Pięć minut do dzwonka.
Ch- Będę już szła.
M- Czekaj.
Usiadłam z powrotem na ławce opierając się głową o ścianę.
M- Dużo ostatnio myślałem i uważam iż powinniśmy dać sobie szansę.
Ch- To źle uważasz...
M- Ale proszę Cię, daj mi skończyć.
Ch- Dobrze.- niechętnie, ale zgodziłam się.
M- Od kiedy poznałem Cię nie myślę racjonalnie. Nie mogę się skupić na niczym innym, nawet na boksie. Prawie już nigdzie nie wychodzę, czekam tylko na tym cholernym facebooku, aż obok twojego nazwiska pojawi się zielona kropka z nadzieją, że może coś napiszesz...
Słuchając tego wszystkiego czułam się jakbym to ja była chłopakiem i przeczytała pamiętnik dziewczyny zakochanej we mnie, która była czuła ale nie bała się otworzyć na miłość. A on ? Znaczy się ja, zimny drań, który myśli tylko o sobie. Ale może to lepiej, każdemu należy się nutka egoizmu.
M- Nocami wspominam nasz pocałunek, wizytę u mnie, spacer w parku. Dniami zastanawiam się czy nic Ci nie jest, czy dobrze się czujesz. Zależy mi na tobie.
Blondyn podszedł do mnie. Z bezradności do moich oczu zaczęły napływać łzy.
Ch- Wybacz, nie chciałam abyś tak się czuł. Abyś cierpiał, ale to też nie łatwa decyzja dla mnie.
M- Charlie, razem damy radę. Stawimy czoło wszystkiemu.
Przetarłam oczy i wstałam.
Ch- Naprawdę, muszę już iść.
M- Tylko jeszcze jedno.
Ch- Tak ?
Nie zdążyłam nic powiedzieć. Matty złapał mnie w talii i zaczął czule całować. Sprzeciwianie się nie wchodziło w grę. On był jak narkotyk, którego nie chcesz ale jak spróbujesz trudno Ci go odłożyć na bok. Dlatego go unikałam, bałam się tego... Stałam przywarta do ściany, jego pocałunki zaczęły przenosić się na moją szyję. Przejechałam ręką po jego włosach, które rozczochrały się. Objęłam go i zaczęłam całować w usta. Zadzwonił dzwonek. Odeszłam na bok i wzięłam plecak. Wychodząc usłyszałam tylko jedno.
M- Nie uciekaj, prawdziwe uczucie i tak cię znajdzie...


niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 64

* perspektywy Charlie *

Spojrzałam na zegarek, dochodziło już do pierwszej w nocy.
Ch- Wiesz co, chyba muszę już wracać.
N- Szkoda, chodź po Stylesa aby cię odwiózł.
Poszliśmy po cichu do jego jego pokoju. Spał.
Ch- No to chyba będę musiała pojechać autobusem...
N- Pójdę z tobą, może coś Ci się stać.
Ubrałam kurtkę i zeszłam na dół. Blondyn szedł tuż za mną.
N- Autobus jedzie !
Zaczęliśmy biec ile sił w nogach. Ledwie, ale udało nam się. Zasapani usiedliśmy na tylne siedzenia.
Ch- Szczęście.
N- Nieprawdaż ?
Przez ponad piętnaście minut jechaliśmy oglądając Londyńskie ulice nocą. Widok był na prawdę wspaniały. Mogłabym tak codziennie. Gdy staliśmy pod drzwiami od mojego mieszkania Horan był jakiś zakłopotany.
Ch- Coś się stało ?
N- Nie, tylko zbytnio nie mam jak wrócić do domu. To był ostatni autobus.
Ch- To może zostaniesz u mnie ? 
N- Nie, nie chcę się narzucać. Pewnie masz już mnie serdecznie dosyć po wizycie w górach.
Oj Niall mylisz się i to bardzo. Po tym wypadzie pragnę Cię jeszcze bardziej, jeszcze mocniej. Co ja bym dała aby móc Ci to powiedzieć...
Ch- Nie przesadzaj, wchodź do środka.
Otworzyłam drzwi, ciepłe powietrze buchnęło prosto w nas. Położyliśmy kurtki na komodzie i powędrowaliśmy do mojego pokoju. Siedzieliśmy na łóżku rozmawiając i patrząc na gwiazdy, które wypełniały całe niebo. Z chwili na chwilę robiłam się coraz senniejsza, w końcu niedługo miała być druga.
Ch- Wiesz co, chyba położę już się spać.
Nie uzyskałam odpowiedzi. Odwróciłam się aby zobaczyć co robi. Spał. Położyłam się obok niego i przykryłam nas kołdrą wchodząc w najwspanialszy stan umysłu- sen...

* z perspektywy Alex *

Rano obudził mnie aromatyczny zapach tostów. Collin już nie spał. Przetarłam oczy i wstałam. Zakręciło mi się w głowie i prawie się wywróciłam. W ostatniej chwili złapałam się akwarium, w którym był jego wąż. Niestety chłopak widział całą te sytuację i wybuchną śmiechem.
A- Aż tak zabawny widok- Alex rankiem ?
C- Powiedziałbym słodki.
Próbowałam się uśmiechnąć ale byłam zbytnio zmęczona. Siedziałam na łóżku czekając aż rodzice Collina wyjdą z kuchni. Wstydziłam się do nich pójść.
C- No chodź.
A- Nie, poczekam.
C- No chodź, śniadanie nie będzie czekać wiecznie !
Chłopak złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do kuchni. Czułam jak cała się czerwienię.
A- Dzień dobry.
M- Witaj słoneczko, jak minęła Ci noc ?
A- Eeemm... dobrze. Tak mi się zdaję.
M- Collin Ci nie uprzykszał ?
C- Mamo !
M- No co, spytać już się nie mogę ?
Zaczęłam się po cichu śmiać. Sięgnęłam po talerz, który podawała mi kobieta.
M- Dobra to wy jedzcie, a ja idę do pracy. Pa synciu.
Colin dostał wielkiego buziaka w policzek. Speszył się. Razem z nią wyszedł i ojciec. Gdy zostaliśmy sami zaczęłam machać nogami i uśmiechać się w jego stronę.
A- Synek mamusi ?
C- Przemilczmy te sytuację, proszę.
A- Rankiem uroczy, wieczorem natarczywy. Dwa oblicza ?
Chłopak tylko spojrzał na mnie drwiącym wzrokiem. Gdy skończyliśmy jeść poszłam szybko się przebrać i zamienić podręczniki w torbie.
A- Nic się nie stanie jeśli zostawię tu brudne ciuchy i kiedy indziej po nie wpadnę ?
C- Jasne, że nie. Chociaż będę miał gwarancję, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz.
A- No to może lepiej je wezmę... Żartuję.
Przed ósmą byliśmy już w szkole. Poruszaliśmy się przez łącznik trzymając się za ręce. Nie wiem dlaczego ale dziś mi to jakoś nie przeszkadzało. Czułam się z tym po prostu dobrze. Jak zwykle pierwsza była matematyka, na której siedzimy razem. Do dzwonka brakowało tylko 10 minut, a Charlie jeszcze nie było. Siedziałam sama pod drzwiami ,a Collin rozmawiał z Mattim. Nieoczekiwanie jednak po chwili podszedł do mnie i wyciągną dłoń na oznakę abym wstała.
A- Co, rozmowa się nie klei ?
C- Po prostu wolę spędzać czas z tobą.
Ooo to takie słodkie. Przypomniały mi się jego słowa z wczorajszego wieczora, a może raczej dzisiejszego ranka- miłość to za mocne stwierdzenie. - ale to się czuje... Dałam mu buziaka w policzek.
A- I tak wiem, że od mamusi był lepszy.
C- Nie powiedziałbym haha.
Zauważyłam w oddali biegnącą Charlie, która ucieszyła się na nasz widok. Była to oznaka tego, że nie spóźniła się na lekcje. Zmierzałam w jej stronę lecz Collin złapał mnie w pasie i zaczął tak ze mną iść wielkimi krokami.
A- Chodziłam tak z tatą jak byłam mała.
C- Widzisz ja jestem synkiem mamusi, a ty córeczką tatusia.
A- Najwidoczniej.
Chłopak zaczął całować mnie w szyję i po policzku.
A- Przestań, noo.
C- Nie mam najmniejszego zamiaru.
A- Prooszę.
C- Hmm... nie.
A- Mały kompromis ?
C- Zaciekawiłaś mnie, mów dalej.
A- Jeden buziak w usta i puszczasz mnie. Co ty na to ?
C- Ja na to, że umiesz się negocjować.
Odwróciłam się i pocałowałam go. Ręce Colina teraz leżały na mojej talii. Zdjęłam je powoli z siebie i poszłam do Charlie, która wyglądała na strasznie niewyspaną...

__________________________________________

Przepraszam, że taki krótki rozdział ale na prawdę nie miałam zbytnio czasu ,a parę osób poprosiło mnie o to. Mam jednak nadzieję, że spodoba wam się :)