Rozdział 59-
* z perspektywy Charlie *
Leżałam już w łóżku, nie mogłam spać. Powoli dochodziło do drugiej w nocy. Wskazówki zegara wiszącego w pokoju tykały w równych odstępach czasu. Wzrokiem błądziłam w płatkach śniegu spadających powolnie za oknem. Drzewa zakrywały otaczający krajobraz gór. Ostatnia noc, jutro, a raczej już dziś wracamy do Londynu. Myślami przenoszę się do magicznego sylwestra. Choć nie było Niall'a, czułam jego obecność. Może jestem przewrażliwiona ? Nie wiem... Ciągle w głowie mam widok stojącej postaci przy drzwiach, która przebija mnie wzrokiem i znika. Któż to był ? Matty, wątpię. Ktoś nieznajomy... Ale dlaczego właśnie ja ,a nie ktoś inny ? Przypadek, zbieg okoliczności, przeznaczenie... Domyśleń było wiele ,ale na żadne nie umiałam sobie odpowiedzieć. Te pytania tłamsiły mi się w głowie, która była nimi przepełniona. Taniec... najwspanialszy w moim życiu. Kolejny zbieg, był niemalże identyczny jak ten podczas dyskoteki z Horanem. Ehh...
Hold me in your arms, love me like your best friends did, promise I won't hurt you kid, hold me really tight until the stars looking big, never let me go...
Nucąc tę piosenkę marzyłam o cofnięciu się czasu tyle, że z kimś innym... Ta noc może nie trwa wiecznie w rzeczywistości ale we mnie na pewno tak...
* z perspektywy Niall'a *
Ostatnia noc, ostatni dzień, ostatnie chwile spokoju. Powrót z magicznej krainy do szarej rzeczywistości. Wszystko co pięknie nie trwa wiecznie ale również mówią, że wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. O dziewiątej rano wyruszamy, jest piąta. Mam godzinę na drzemkę. Niestety przez natłok myśli jest ona niemożliwa. Nie wiem czy tylko dla mnie czy dla innych też ale noc jest właśnie jedynym czasem spokoju, kiedy wiem ,że nikt mi nie przeszkadza. Nikogo nie ma... Gdy wrócimy będę znów czuł się niekomfortowo. Szkoła Charlie, koncerty, wywiady no i przede wszystkim bokserek do siedmiu boleści- Matty. Wszystko może się skończyć, ,,nasz amerykański sen...". Pozytywnie myśli przechodzą w niepamięć, nadchodzą czarne chmury. Cytując piosenkę Damn You- jednak nie zapłaczę do poduszki jak frajer... Sięgnąłem po szuflady po słuchawki i włączyłem piosenkę, która uspokaja mnie- Yellow. Zamykając oczy pod ich szklaną powierzchnią znów chwilami przeniosłem się do idealnego świata zwanych marzeniami. Jedne już się spełniły, może i te się ziszczą...
* z perspektywy Alex *
6.00 dźwięk dzwonka wypełnia cały pokój. Ze zmęczeniem przecieram oczy i siadam na rogu łóżka. Poszłam do łazienki przemyć twarz. Pierwszy raz wstałam sama, bez niczyjej pomocy. Miła choć męcząca odmiana. Obudziłam Charlie i chłopaków. Trzeba było spakować się oraz ubrać. o 8.30 czekaliśmy już pod drzwiami. Tym razem podróż była o wiele szybsza oraz spokojniejsza. Zawsze tak jest, nie wiem czemu. Każdy zamknięty w sobie z własnymi myślami nie przejmował się niczym dookoła. Może poza Harry'm który prowadził. Z radia dochodził cichy dźwięk Sweet Nothing- Calvina Harrisa. Patrzałam na przemijające obrazy przez okno. W dłoniach trzymałam ciepły kubek kakao ze stacji benzynowej. Nie wiem dlaczego ale czułam napiętą sytuację. Chyba po prostu musimy od siebie przez jakiś czas odpocząć. Po piątej byliśmy już na miejscu. Hazz odwiózł nas pod dom i sami pojechali do swojego.
C- No i już jesteśmy...
A- Tak.
Weszłyśmy do środka rzucając na progu torby. Każda z nas powędrowała do swojego pokoju. Rozglądając się po nim stwierdziłam iż potrzebuje małej zmiany wizerunku ale moje lenistwo uniemożliwiało mi to. Ponad to jutro znów trzeba iść do szkoły. Dobre chociaż tyle, że wznowią się treningi. Trzeba będzie ostro wziąć się w garść, od marca zaczynamy rozgrywki. Boje się tylko, że jako dziewczyna nie będę mogła w nich uczestniczyć. Ehh...
Jednak trzeba wierzyć bo wtedy wszystko można osiągnąć. Zalogowałam się na facebook'a. Matko... chyba ze sto wiadomości od Colina typu gdzie jesteś ? kiedy wracasz ? Był niedostępny więc nie obawiałam się kolejnej. Jedyne co napisałam to: Jestem już w Londynie.
ej, no.... To ja tak długo na to czekałam.. a ty... A TY TAK ŚWIETNIE TO NAPISAŁAŚ! Haha, zaskoczona? xx
OdpowiedzUsuńNeext :D świetny ! Uwielbiam :*
OdpowiedzUsuń~Magda :*
hahaha Agata już myślałam, że napiszesz, że porażka albo coś czyli tak jak myślę. Ale bardzo miło mi gdy czytam, że wam się podoba <3
OdpowiedzUsuńco dalej, co dalej? ;) już mnie denerwuje ten Colin i Matty hahahaha ;p świetne <3
OdpowiedzUsuńteraz tylko 60 i git <3 I MAJĄ SIĘ W KOŃCU ZEJŚĆ BO JAK NIE TO...... TO WYSKOCZE PRZEZ OKNO JAK MAGIK!
OdpowiedzUsuńhaha to jeszcze sobie trochę poczekasz Agata :)
OdpowiedzUsuń