piątek, 7 grudnia 2012

Rozdział 58

* z perspektywy Alex *
Bal był cudowny, nie tak jak się spodziewałam. Do szczęścia brakowało mi tylko partnera. Ale nie byle jakiego lecz tego jedynego- mianowicie Harry'ego. Nadzieja matką głupich lecz gdy wszystko odchodzi ona jedyna zostaje przypięta metalowymi łańcuchami do korzenia zwanego sercem. Bo tak naprawdę tylko ono jest prawdziwe. Jego powinniśmy się słuchać. Rozum jest jak stereotyp, który nie wychodzi poza wszelkie narysowane granice...
Charlie tańcowała na środku parkietu z tajemniczym chłopakiem w masce. Ma farta, nie powiem, że nie zazdroszczę jej. Siedziałam przy mini barku popijając czerwony poncz. Patrzałam za wielkie okno przez które przebiegał cały górski krajobraz. Płatki śniegu powolnie spadały odbijając się w blasku księżyca. Obserwując to wszystko wróciłam pamięcią do mojego snu z przed paru dni. Gorączka, kuchnia, czupryna, Harry, pocałunek, wyznanie, przebudzenie... Zwykła iluzja wywołana zbyt wielką wyobraźnią lecz jak wiele może namieszać w życiu.
H- Witam.
Zwróciłam głowę w przeciwną stronę. Staną przede mną dosyć wysoki chłopak bądź mężczyzna w czarnej masce zawiązywanej od tyłu. Była pięknie zdobiona z lekkim dodatkiem białych piór.
A- Dzień dobry,a raczej już dobry wieczór.
H- Mogę prosić do tańca ?
Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce. Na szczęście nie było ich widać spod maski.
A- Oczywiście.
Po głosie domyślałam się ,że była to osoba mniej więcej w moim wieku. Chłopak podał mi dłoń gdy wstawałam z krzesła. Poszliśmy na parkiet. Leciał akurat wolny kawałek. Położyłam lewą dłoń na lego łopatkach ,a on swoją na talii. Pierwszy raz w życiu czułam się dobrze w tańcu. On prowadził, ja szłam za nim. Krok po kroku niczym element układanki, puzzli z dzieciństwa.
H- Wiesz kim jestem ?
A- Niestety nie... Ale możesz mnie oświecić. Znamy się ?
H- Alex...
Nagle poczułam mocne szarpnięcie za moją rękę.
K- Odbijany haha !
Jakaś kobieta kręciła piruety z tajemniczym chłopakiem, który miał mi właśnie wyjawić swój sekret podczas gdy ja tańczyłam z czterdziestoletnim facetem. Przeprosiłam grzecznie i szłam w jego kierunku. Błądziłam wzrokiem po całej sali. Stał naprzeciw mnie. Zbliżaliśmy się do siebie, nie widział mnie. Zwrócił twarz w moją stronę. Dostrzegł i zaczął biec. Ja nadal zbliżałam się. Miałam właśnie w planie złapać go i spytać co chciał mi wyznać lecz minął mnie... Szybkim tempem wyszedł z przyjęcia rzucając na progu maskę. Nic nie rozumiałam. W moich myślach plątały się tylko słowa A Modern Myth- Good bye, good bye... ( jeśli ktoś chciałby sobie posłuchać KLIK ). Niestety sekret się nie wydał... Maska leżała. Miałam ochotę ją wziąć lecz postanowiłam pozostawić ją tam gdzie leżała. Wybiła północ. Razem z Charlie zbierałyśmy się do domu. Nie wiem czemu ale ciągle czułam jakbym znała go... Czułam dziwne dreszcze, intuicja podpowiadała- ściągnij maskę, ujrzyj twarz. Nie zdążyłam...

* z perspektywy Harry'ego *

Niall czekał przy drzwiach. Dawał mi znak, że musimy się zmywać. Przepychając się pomiędzy ludźmi widziałem Alex, a ona widziała mnie. Zbliżaliśmy się do siebie. Jednak minąłem ją ocierając się tylko ramionami. Przyśpieszonym krokiem wędrowałem do drzwi ,które były bramą do świata bogów i potworów. Alex była w nim aniołem... Zrzuciłem maskę aby nikt nie miał podejrzeń znajdując ją u mnie w bagażu. Horan siedział w wozie. Wsiadłem i odpaliłem. Jechałem najszybciej jak się da ,ale nie na tyle aby wpaść w poślizg na tych śliskich uliczkach. 15 minut i byliśmy w domu. Garnitury powędrowały na sam dół toreb i z powrotem usiedliśmy na łóżku odziani w dresy oglądając końcówkę meczu Juventusu.
H- Rozsypuj chipsy, wylej połowę coli do zlewu.
N- Porąbało Cię ?! Takie marnotractwo ?
H- Nie wzbudzimy podejrzeń, tak ?
N- Dobra, ale colę wylewasz ty.
Złapałem za butelkę i większą część wylałem.  Wracając na swoje miejsce usłyszałem jak drzwi frontowe otwierają się. Dziewczyny weszły do środka.
H- Heej.
N- No cześć, jak było ?
A- Fajnie.
C- Niesamowicie. Żałujcie, że nie poszliście.
H- A mecz też był bardzo ciekawy. Juventus wygrywa 3:1.
C- Są powtórki ,a tańce w sukniach przy pięknych balladach tylko raz na jakiś czas.
N- Nie poznaję Cię Charlie !
A- Niall to taka sylwestrowa faza.
H- Haha dobra,a coś jeszcze się wydarzyło ? Poznałyście kogoś może ?
A- A żebyś wiedział.
N- Może opowiecie ?
C- Wiesz co jutro, teraz idziemy spać.
N- Jak to ?
A- Tak to. A teraz miłych snów panowie.
Alex i Charlie roześmiane poszły do swojej sypialni. Jej piękne włosy lekko powiały idealnie komponując się z uśmiechem na twarzy. Gdy mecz się skończył wyłączyłem telewizor i położyłem się koło chrapiącego już blondyna. Jednakże ja nie mogłem zasnąć. Po mojej głowie błąkało się kupa myśli.,, Mój aniołek" zakochał się w kimś kogo nie zna, a gdy zamiast oczekiwanego księcia na swej drodze spotka ,,przyjaciela ropuchę" wszystko dojdzie ku końcu. Co ja narobiłem... Byłem zły na sam siebie chociaż nad uczuciami nie można panować. Gdybym został miałbym poczucie winy, które nie dawało by mi spokoju. Może zapomni, gdy wrócimy do Londynu...

5 komentarzy: