* z perspektywy Alex *
Ucieszyłam się bardzo, że moi rodzice do mnie przyszli. Powiedziel, że byli wcześniej u mnie w domu tzw. u Charlie i przynieśli mój telefon. Ołł yeah ! Mam nadzieję, że jakoś nam się ułoży. Że będzie lepiej niż dotychczas. Chwilowo poszli oni na obiad do szpitalowej stołówki ale właśnie już wracali.
M- Alex, co to za chłopak siedzący niedaleko sali ?
A- Kto ?
T- No siedzi tam jakiś loczek.
A- Harry...
M- Kto ?
A- A nie Harry. Kolega, był u mnie wcześniej ale zemdlałam i zabrali mnie na badania.
T- No właśnie. Widzisz zapomnieli byśmy. Lekarze powiedzieli, że straciłaś przytomność bo leki które dostałaś przeciwbólowe na nos i głowe źle reagowały na siebie i doprowadziły do tego.
A- Looool !
Rodzice posiedzieli jeszcze chwilkę i powiedzieli, że muszą już wracać bo jutro tata idzie do pracy.
Po chwili po nich wszedł Harry.
A- Hej.
H- Hej, kto to był ?
A- Moi rodzice, a co ?
H- Nie, nic tylko tak pytam
A- Dziękuję.
H- Za co ?
A- Za to, że mi pomogłeś i że jesteś przy mnie.
H- Nie ma za co Alex, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Szkoda, że dla niego nic więcej nie znaczę. Chciałabym aby łączyło nas coś więcej. Ale chociaż przyjaźń jest...
* z perspektywy Harry'ego *
Przyszedłem do szpitala. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć w domu podczas gdy ona się męczy. Dobrze, że tego dzieciaka nie ma. Zauważyłem jak ktoś wychodzi z jej sali więc usiadłem na krześle obok drzwi. Usłyszałem, że idą do stołówki więc jeszcze napewno tam wrócą. Postanowiłem poczekać aż opuszczą szpital. Gdy wracali zauważyłem, że to kobieta i mężczyzna. Spojżeli się na mnie i weszli do środka. Gdy po niedługim czasie opuścili salę weszłem do niej.
A- Hej.
H- Hej, kto to był ?
A- Moi rodzice, a co ?
H- Nie, nic tylko tak pytam
A- Dziękuję.
H- Za co ?
A- Za to, że mi pomogłeś i że jesteś przy mnie.
H- Nie ma za co Alex, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Przyjaciółmi. Tylko na tyle mnie stać ! Czemu tak bardzo boje się powiedzieć jej te dwa proste słowa, Kocham Cię ! Ehh... Ona na pewno teraz gdy wyjdzie ze szpitala będzie się uganiała za tym Collinem czy jak tam on ma. Debil ze mnie. Trace swoje szanse... Ale przecież nie powiem jej tego teraz. Nie, albo tak. Nie, nie...Siedzieliśmy razem rozmawiając. Tym razem to ona pierwsza usnęła, a ja położyłem głowę obok niej.
* z perspektywy Charlie *
Wpadli do mnie rodzice Alex. Porozmawialiśmy trochę i poszli do niej do szpitala. Ja wpadnę do niej jutro po szkole. Robiłp się już późno więc poszłam spać. Na zajutrz obudziłam się i poszłam do szkoły. Nudo było bez niej. Na każdej lekcji siedziałam sama tylko na matematyce z Mattim. On uśmiechał się do mnie, jakby liczył ,że następnym razem gdy wpadnie do mnie z nienacka wydaży się coś więcej. Ooo nie ! Gdy lekcje się skończyły poszłam wziąść jedzenie z Nando' na wynos. Niestety frytki nie wytrzymały drogi do szpitala. Powędrowałąm prosto do sali Alex.
C- Hejooo !
A- No siema. Co tak długo nie wpadałaś ?
C- No jak nie Harry był u Ciebie to twoi rodzice i mówili abym na razie nie wpadała !
A- Bitch please. A co tam masz ?
C- A nic tylko jedzenie z Nando's.
A- Proszę Ciebie daj mi trochę, tutaj ochydnie karmią !
Nagle za drzwi wyjżała pielęgniarka. Alex się speszyła.
A- Bez obrazy.
Gdy pielęgniarka sobie poszła obydwie wybuchłyśmy śmiechem. Gdy przestałyśmy z bólem na sercu podzieliłam się z nią moim jedzeniem. Opowiadała mi jak tutaj jest nudno i o tym jak codziennie Harry przychodzi i zasypia koło niej. Opowiedziała mi też o akcji z Harry'm i Collinem i o tym jak później zemdlała przy nich w kiblu. Nie mogłam pochamować śmiechu. Ja natomiast opowiedziałam jej o tym jak Niall spał u mnie i o przedwczorajszej niezapowiedzianje wizycie Mattiego. Ona również się śmiała. Ale jej przygoda była śmieszniejsza. Nie mówiłam jej na razie o hejtach jakie lecą na mnie no i zapewnie na nią. Gdy dochodziło do 18 poszłam do domu. Gdy weszłąm drzwi były otwarte. Kurde, ktoś się włamał ?! Wzięłam parasol i krzyknęłam.
C- Jeżeli jesteś jeszcze tutaj frajeże to wyłaź. Mam parasol i niezawacham się go użyć !
Usłyszałam jakieś głosy z kuchni. Pobiegłam tam. Ktoś siedział przy lodówce i wyżerał nutellę.
C- Oo nie ! Mogłeś włamać się tutaj i zwinąć byle co, ale nie moją nutellę !
Miałam go udeżyć parasolem gdy ta osoba nagle odwróciła się. Był to Niall.
C- Niall ? Co ty tu robisz ? Jak weszłeś ?
N- Omm hej. Sorry, ale miałem ochotę spotkać się z tobą, a Ciebie nie było więc weszłem do środka. Było otwarte no i zrobiłem się głodny.
Wybuchnęłam smiechem. Zrobiło mi się głupio bo musiał słyszeć wszytko co krzyczałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz