wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 29-

* z perspektywy Charlie *
Leżeliśmy tak sobie w  milczeniu. Czułam jego oddech. Nie wiedziałam co mam robić więc patrzyłam w sufit. Po chwili nie wytrzymałam i musiałam coś powiedzieć.
C- Eee Matty ?
M- Co ?
C- Będziemy tak ciągle leżeli ?
M- Nie wiem, a co ?
C- Nudzi mi się trochę.
M- To co chcesz porobić ?
Kurdę, sama nie wiem. Miałam nadzieję, że to on coś zaproponuje. Chwila. 
C- Nie wiem, może się ubierzemy i posłuchamy muzyki ?
M- Jasne, czemu nie.
Trochę krępowałam się wyjść z pod kołdry ale musiałam. Matty uczynił to normalnie. Okay dam radę. Wstałam i najszybciej jak mogłam ubrałam bieliznę. Z resztą już się tak nie śpieszyłam. Bejsbolówki nie ubierałam bo było mi zbyt gorąco. Wzięliśmy jego laptopa i wpisaliśmy youtube. Matty przysuną go do mnie.
C- Nie, ty puść pierwszy.
Z powrotem wziął go na swoje kolana i wpisał coś. Nawet dobre.
M- Tiesto.
C- No, no niezłe. Lubię go.
Gdy piosenka się skończyła Matty podsuną laptop do mnie. Nie wiedziałam co mam wpisać. Brr... Matty patrzał na mnie ,a ja uderzałam nerwowo palcami o klawiaturę. Dobra wiem. Gdy piosenka zaczęła lecieć Matty spoglądał tylko na mnie z uśmiechem na twarzy.
M- Scooter.
C- Tak, uwielbiam go.
M- Ja też. Widzisz coś nas łączy.
Uśmiechnęłam się tylko nie wiedząc co powiedzieć. W sumie był to miło spędzony dzień. Ciekawe jak tam u Alex. Musi nieźle się stresować. Podbiegłam do drzwi od pokoju by je otworzyć. Max wskoczył na mnie ,a ja prawie upadłam.
C- Hej, dobra psinka !
Zaczęłam się z nim wygłupiać. Kocham psy. Był to duży owczarek niemiecki. Chyba przed chwilą jadł bo jak dyszał na mnie czułam psią karmę.
C- Nie trzeba z nim wyjść ?
M- Zapomniałbym !
Sięgnęłam po bejsbolówkę i ubrałam ją na siebie. Matty zapiął psu smycz i poszliśmy. Deszcz zaczął padać jeszcze mocniej więc szybko wróciliśmy do domu. Wypiliśmy ciepłą herbatę i rozmawialiśmy. Gdy dochodziło do 22 powiedziałam, że muszę zmykać. Niestety deszcz padał jeszcze mocniej o ile było to możliwe i była burza więc Matty zabronił mi wyjść od niego i zaoferował spanie u siebie. Po długim przekonywaniu zgodziłam się. 

* z perspektywy Alex *
C- Mam małą propozycję co możemy robić. Tylko nie wiem czy Ci się spodoba...
A- Hmm ?
Najgorsze myśli chodziły mi po głowie. Co on chciał robić ? Jeżeli znów to co przed chwilą to za Chiny się nie zgodzę. Ooo nie ! Wystarczy, że teraz się głupio czuję.
C- Możemy pograć na playstation w Fifę 12.
A- Serio ?
C- Dobra wiem, dziewczyny tego nie lubią...
A- Nie ! Ja uwielbiam ! Dawaj włączaj !
Ucieszyłam się z tych słów. Oo tak załatwię go ! Mhahaha !
C- Wybieraj drużynę Devlin !
A- Po nazwisku ? Więc dobrze Walker !
Wybrałam oczywiście FC Barcelonę. Collin zrobił mi na przekór i wybrał Real Madrit.
A- Teraz to ja muszę Cię pokonać. Honorowo dla Barcelony !
C- No to może mały zakład ?!
A- O co ?
A- Przegrany zrobi wszystko co zażyczy sobie wygrany. Okay ?
A- Spoko,
Collin usiadł na podłodze i oparł się o krzesło od biurka. Ja usiadłam w jego nogach i oparłam się o niego. Gra była na wyrównanym poziomie 2:2. To były ostatnie minuty meczu. Ale ja dawałam z siebie wszystko. W ostatnich sekundach meczu strzeliłam gola Lionelem Messi.
A- Ooo tak ! Messi najlepszy ! I kto wygrał ?!
C- Oddaje hołd.
Odtańczyłam swój taniec zwycięstwa. Wiedziałam, że wygram !
C- To co chcesz ?
A- Hmm ?
C- Wygrałaś nasz zakład.
A- Dzięki za przypomnienie.
O mało bym nie zapomniała. Nie miałam kompletnie pomysłu. Nie mogłam mu przecież powiedzieć w zamian za wygraną pozwól mi się widywać z Harry'm. Postanowiłam zrobić coś aby było mu miło. Nachyliłam się i dałam mu buziaka.
A- Tyle na razie mi wystarczy.
Collin zarumienił się ale po chwili doszedł do siebie.
C- Za takie rzeczy to ja bym mógł ciągle przegrywać.
A- Nie przyzwyczajaj się tak !
Potem zaczęliśmy grać w inne gry na ps. Collin przyniósł z kuchni chipsy, colę i żelki. Graliśmy dosyć długo. Za oknem zrobiło się ciemno. Nagle ktoś otworzył drzwi od pokoju w którym siedzieliśmy. To jego rodzice. Byliśmy nadal w tej samej pozycji więc się skrępowałam.
M- Wiecie która godzina ?
C- Nie wiem 21-22 ?!
T- Już w pół do drugiej.
A- Coo ?
M- No tak.
A- Jezu muszę już iść.
C- Czekaj...
T- Nie możesz teraz iść. Jest za późno i bardzo mocno pada.
M- Może przenocujesz dzisiaj u nas.
A- No nie wiem...
C- No dawaj.
A- Dobrze, okay.
Rodzice Collina wyszli z pokoju i zamknęli drzwi. Sięgnęłam po poduszkę z jego łóżka i rzuciłam w niego.
A- No to dzisiaj tu muszę spać.
C- Ja tam się cieszę.
A- Tylko gdzie ?
C- No nie wiem, ze mną ! Hahaha
Podczas gdy ja zastanawiałam się Collin wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił i zerkną do szafy. Wyją coś z niej. Dał mi do ręki koszulkę i spodenki.
C- Masz, przebież się.
A- Okay.
Poszłam do łazienki. Zrobiłam to najszybciej jak mogłam i jeszcze prędzej poszłam do jego pokoju. Usain Bolt był by ze mnie dumny. Collin też już się przebrał.
C- Może obejrzymy jakiś film ?
A- Jasne, spoko.
Wskoczył szybko na swoje łóżko z pilotem w ręce.
C- No chodź.
Weszłam na łóżko. Collin włączył Titanica. Nie wiem co chciał przez to powiedzieć ale uwielbiam ten film. Położyliśmy się i patrzeliśmy leżąc. Collin położył się za mną i objął mnie w pasie. Ciekawe co teraz myślał...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz