Rozdział 28-
* z perspektywy Charlie *
Idziemy w deszczową pogodę. Okazało się, że nasz autobus robi sobie dzisiaj wolne. Nie no extra dosłownie. Byłyśmy zdenerwowane. W końcu szliśmy do ich ,,pieczar" sam na sam. No i rodzice w pokoju obok. Chyba...Przed 15 byliśmy już pod szkołą. Chłopaki czekali z parasolami ,a my takie mokre idziemy.
C- Hej wam.
A- Cześć.
Ch- Cześć.
M- Czemu takie mokre ?
A- Autobus nie przyjechał.
M- Przyjechałbym po was. Trzeba było napisać.
C- Poza tym dzwoniłem do Ciebie Alex.
A- Oj sorry. Telefon mam w plecaku.
M- No dobra chodź Charlie.
Pomachałam Alex i poszłam za nim. Matty wziął mnie pod swój parasol. Miło z jego strony ale staliśmy zbyt blisko siebie. Nagle zachciało mi się kichać ale próbowałam to opanować. Ale i tak kichnęłam najgłośniej jak to było możliwe. Po chwili doszliśmy do jego domu. Nie spodziewałam się ,że mieszka aż tak blisko szkoły. Dom w sumie też miał niezły. Lepszy niż ja przed wyprowadzką. Weszliśmy do środka.
M- Tato wróciłem !
Ku nam wyszedł wysoki mężczyzna wyniosłej postawy.
C- Eee...dzień dobry.
T- Cześć Matty. Witam. Zapewne koleżanka ?
C- Dokładnie.
Zrobiło mi się głupio. I jakoś skrępowałam się.
T- W kuchni leży pizza ja już muszę jechać do zobaczenia.
C- Do widzenia !
Tata Mattiego wziął walizkę i wyszedł. Miał na prawdę super auto. Wzeliśmy pizzę i poszliśmy do niego do pokoju. Usiadłam na łóżko.
C- Wiem, że nie powinnam ale mieszkasz tylko z tatą ?
M- Tak i z psem. Wabi się Max.
C- Gdzie jest ?
M- Kto ?
C- No Max ?
M- Śpi u taty w sypialni.
C- Aha, a co z twoją mamą czy ona...
M- Nie, ona żyje. Rodzice rozwiedli się gdy miałem siedem lat. Ja mieszkam z tatą, jest bizmesmanem. Często wyjeżdża w delegacje, tak jak dziś. A z mamą nie utrzymuję kontaktów. Mam też trzy siostry które z nią mieszkają. No jedna z nich już jest na swoim.
C- Aha.
Sięgnęłam po kawałek pizzy o przełknęłam ją w milczeniu. Rozejrzałam się po pokoju. Był fajny. Duże łóżko, ściana z plakatami itp. I wielka szafa wbudowana w ścianę. No no no. Matty usiadł koło mnie.
M- Może teraz ty coś powiesz o sobie ?
C- No to moi rodzice są razem. Mam młodszą siostrę i brata. No i to chyba tyle...Normalnie pracują bez żadnych oh i ahów.
M- Aha, to nic.
Gdy zjedliśmy pizze wygłupialiśmy się. W pewnym momencie Matty poleciał na mnie i przywarliśmy do jego łóżka. Czułam się jak wtedy z Niall'em. Zaczęliśmy się całować. Moja bejsbolówka poleciała na bok. Jego bluza też.
Buty już dawno zrzuciłam. Wiedziałam do czego to zmierza, Nie chciałam tego robić ale nie mogłam się powstrzymać. W pewnym sensie byłam od niego uzależniona i on wiedział o tym. Światło było zgaszone ale ja tak jakby widziała iskry pomiędzy nami. Było prawie tak samo niesamowicie jak tamtej nocy z Niall'em. Tyle że tylko Matty był bardziej delikatny. Uważał na wszystko. Każdy jego ruch był przemyślany. No i on będzie to pamiętał. To wszystko zmieni nasze stosunki. Gdy skończyliśmy usłyszeliśmy szczekanie dochodzące z za drzwi. Zaczęliśmy się śmiać...
* z perspektywy Alex *
Ja i Collin poszliśmy w drugą stronę. Wzięlam go pod rękę by schować się pod parasolem. Uważałam to za bardziej stosowne niż trzymanie się za ręce. Chociaż nie ubzdura sobie niczego. Wcale tak długo nie szliśmy. Miał bardzo ładny dom. Weszliśmy do środka.
M- Collin, to ty ?
C- Tak to ja, a kto inny ?
T- Nie mów tak do mamy Collin !
C- Sorry.
Nie wiedziałam co mam zrobić więc się po prostu przywitałam.
A- Dzień dobry...
Jego rodzice przyszli ,a raczej podbiegli do nas.
M- Ooo a kto to ?
C- To jest Alex.
A- Miło mi poznać.
Jego rodzice wydawali się być sympatyczni. Z jednego z pokoi wyszedł jakich chłopak. Podejrzewałam, że brat. Miał z jakieś 14 lat.
G- No brat, niezła laska !
C- Greg ! Nie pozwalaj sobie !
T- No to ten ja muszę jechać zawieźć Grega do kolegi na noc i do restauracji. Dziś przyjeżdża sama Madonna !
A- Madonna ?!
M- Tak. Mój mąż jest właścicielem pięciogwiazdkowej restauracji. Cieszy się ona dobrą opinią wśród gwiazd. Ja też będę zmykać by porobić zdjęcia. Buziaki
Zostaliśmy sami. Tego bałam się najbardziej.
A- Eeemm kim jest twoja mama ?
C- Reporterem/ paparazzi. Kariera dużo osób jest od niej zależna.
A- Hahaha tylko nie rób nic z One Direction !
C- Uwierz mi. Chciałem ale mama się nie zgodziła,
Zaśmiałam się. Poszliśmy do jego pokoju. Gdy zobaczyłam tego potwora zaczęłam piszczeć !
A- Co to jessssst ?!
C- To ? Mój wąż. Jadowity. Nazywa się Deal.
A- Deal ?
C- Tak. Fajny co nie ?
A- Bardzo. Aha teraz rozumiem. Nie zamkniesz mnie w szafie tylko będziesz straszył wężem !!
C- Niezupełnie, mam inną taktykę by Cie przy sobie zostawić.
A- Niby jaką ?
C- Taką.
Collin położył swoje ręce na moich biodrach i zaczął mnie całować. Nie mogłam mu się oprzeć. Fakt świetna taktyka, ale działa chwilowo. Po chwili rzuciliśmy się na jego łóżko. Collin chyba miał nieco inną taktykę niż myślałam. Po chwili nasze ciuchy powędrowały na podłogę. Mieliśmy mały problem z moją koszulą. Ostatecznie Collin powyrywał mi guziki co mnie trochę wkurzyło. Było to podobne przeżycie do tego z nocy wcześniej. Bardzo miłe ale jak dłużej się zastanowić czułam się podle. Jak ostatnia dziwka. Z dwoma kolesiami. Z jednym po pijaku ,a z drugim teraz. Brr... Gdy skończyliśmy ubraliśmy się ,a Collin patrzał na mnie z wielkim uśmiechem na buzi. Ja też się uśmiechałam ale w środku czułam co innego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz