niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 30-

* z perspektywy Charlie *
Obudziłam się rano. Mattiego obok mnie nie było co mi się bardzo zdziwiło. Poczułam mocny zapach bekonu. Podbiegłam do kuchni. Gdy próbowałam do niej trafić Max skoczył na mnie i upadłam na drzwi.
M- Hahaha co ty robisz ?
C- No Max na mnie skoczył...Emm...czy to jajka na bekonie ?
M- Yyy...tak. Jedyne co umiem sobie przyrządzić.
C- Uwielbiam bekon.
O jej on zrobił jajka na bekonie. Jak ja je uwielbiam. Mogłabym jeść bekon kilogramami ! 
C- Podzielisz się ?
M- Jasne. Miałem taki zamiar.
Usiedliśmy razem do stołu. Jedzenie było dobre ale nie takie jak robione przez mamę. Max też dostał swoją porcję. Fajne się spędzało z nimi czas ale i tak myślami często byłam przy Niall'u. Przypomniałam sobie jak jedliśmy razem śniadanie, jak robiliśmy twitcama, jak spaliśmy obok siebie. Ehh...
M- Ej piękna, co tak myślisz ?
C- Co ? Niee, nic. Tak tylko myślałam o jutrze.
M- A co jest jutro ?
C- No wiesz poniedziałek. I muszę odrobić matematykę !
M- Matmę ?! Przecież nic nie zadali.
C- Noo wiem...Ale takie zadanie dla dodatkowych. Tak o chcę sobie poćwiczyć.
Matty spojrzał tylko na mnie ,a ja się uśmiechnęłam. Matma. Nie no na nic lepszego nie wpadłam. Ehh...gdy dochodziło do 13 zmyłam się od niego pod pretekstem tej owej matmy. Do domu biegłam. Gdy weszłam do niego Alex jeszcze nie było.  Rzuciłam się na łóżko i analizowałam sobie wszystko co się wydarzyło tamtego dnia i tamtej nocy.  Nagle zadzwonił telefon. To Niall...

* z perspektywy Alex *
Obudziłam się w objęciach Collina. Usłyszałam nagle jak drzwi się otwierają więc zamknęłam oczy i udawałam, że nadal śpię.
M- Zobacz jakie to słodkie. My też byliśmy tacy w ich wieku.
T- Dobra daj dzieciakom spokój i wracaj do robienia śniadania.
M- Uważaj na słowa bo zaraz je zjesz w swojej pięciogwiazdkowej restauracji !
M- Dobra, dobra.
Drzwi się zamknęły. Uff...mało brakowało. W sumie było fajnie. No tamten dzień i wg. Gry, żelki, cola. Heeh. Postanowiłam obudzić Collina. Chociaż uwielbiam spać nie lubię mieć cudzych nóg na sobie. Ledwie udało mi się z nich wygramolić. Usiadłam na nim.
A- Wstawaj śpiochu !
C- Coo, Alex. Nie to musi być sen.
Hahaha co on gada.
A- Ej Collin ! To ja wstawaj !
C- Alex !

Collin podniósł się jakby palili go przy czym zrzucił mnie z siebie i poleciałam na ziemię.
A- No dzięki !
C- Przepraszam...
We włosach miałam chipsy i żelki. Chyba wpadłam na miski z wczoraj. Próbowałam powyjmować je z włosów. Collin ukucnął obok mnie i pomógł mi. Do jego pokoju wbiegł jego młodszy brat. Zrobił na nas wielkie oczy i szepną tylko pod nosem.
A- Nigdy nie zaproszę dziewczyny do domu. Nigdy.
Ja i Collin wpadliśmy w dziki śmiech. Po chwili jego mama zawołała nas na śniadanie. Naleśniki  z bitą śmietaną. Zabraliśmy talerze i poszliśmy do jego pokoju. Rzuciliśmy się na łóżko.
A- Collin jeżeli codziennie masz takie śniadania to będę wpadała częściej.
C- Zapraszam, zapraszam.
Naleśniki były pyszne. Gdy odnieśliśmy talerze ubraliśmy się. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam jedno nieodebrane połączenie od Hazzy. 
A- Emm..Collin. Muszę iść zadzwonić.
C- Do Charlie ?
A- Tak, tak Charlie ! Dzwoniła do mnie.
C- Okay.
Poszłam do łazienki. Rodziców Collina już nie było, a brat grał na swojej konsoli. Wybrałam szybko numer.
H- Hallo ?
A- Hej Harry to ja Alex. Dzwoniłeś.
H- No tak ! Chciałem się spytać czy nie spotkałabyś się ze mną o 14. 
A- Spotkać się ?
H- No tak na obiad. No wiesz po przyjacielsku.
A- Eeemm...jasne. Czemu nie.
H- To bądź o 14 pod fontanną.
A- Spoko, do zobaczenia.
Wróciłam do pokoju.
C- Co chciała ?
A- Mówiła, że chce się spotkać o 14 na obiad.
C- Aha, czyli nie zostaniesz ?
A- No wiesz, kiedy indziej. Ale na razie jeszcze mogę posiedzieć.
C- Aha, to spoko.
Siedzieliśmy oglądając Magdę Gessler. Początkowo w ciszy ale potem Collin zaczął ją przedrzeźniać ,a ja nie mogłam opanować śmiechu. Gdy zbliżało się do 13:30 pożegnałam się i poszłam. Chłopak chciał mnie odprowadzić ale zapewniłam go, że dam sobie radę. Dochodząc do fontanny zobaczyłam Hazzę z jakąś dziewczyną. Obejmował ją. Poczułam się okropnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz