niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 8-


* z perspektywy Alex *
Kurde. Wiedziałam, że tak będzie. Patrzę ukradkiem na Charlie i Mattiego. Biedna... Nagle czuję jak Collin łapie mnie za rękę. Z jednej strony przeszkadza mi to ,a z drugiej nie... Nagle Collin wyciągnął klucz. Otworzył jakiś gabinet. Wciągnął mnie tam. Zamkną drzwi. Oparłam się o nie ,a on usiadł na biurko.
A- Ładny gabinet, od czego to ?
C- To nie jest teraz ważne !
A- Dobrze panie wrażliwcu...
Nagle podszedł do mnie. Czułam na sobie jego oddech. Próbowałam się oddalić ale drzwi mi to uniemożliwiały.
C- Słuchaj. Znamy się nawet nie całe trzy dni. Ale ja gdy tylko Ciebie ujżałem...no po prostu zakochałem się od pierwszego wejżenia. I wiem, że ty czujesz to samo.
Cooo. Właśnie miałam to samo powiedzieć na głos ale nie zdążyłam bo zaczą mnie całować. Przywarł do mnie całym ciałem. Wpadliśmy obydwoje na  drzwi. Złapał mnie za nadgarstki i uniusł nasze ręce. Oparł nasze dłonie o kąty drzwi. Nie mogłam się sprzeciwić. Całował tak delikatnie, czułam się...no nie da się tego opisać. Nie mogłam się oprzeć. Collin był w tej chwili jak narkotyk. Nie chcesz go ale nie możesz odmówić. Przestał. Spojżał na mnie i uśmiechną się delikatnie. Wiedział, że mi się podobało chociażnie dawałam tego po sobie poznać. Stałam ze zdziwioną miną. 
C- I co powiesz na to ?
A- Ja...ja...ja nie wiem. Wybacz...nie no nie...ja...
Zaczęłam się jąkać. Akurat to musiało stać się teraz gdy po przerwie mamy trzy godziny piłki nożnej razem. Złapałam za klamkę i wyszłam z gabinetu. Collin tylko usiadł spowrotem na  ławkę uśmiechając się. Pobiegłam do przedziału wf-owego. Chciałam o tym zapomnieć ale nie mogłam. Było mi tak dobrze. Ale co z Harry'm. W sumie może on mnie nie chcieć jest sławny i bogaty ale nie mogę przestać o nim myśleć...

* z perspektywy Charlie *
Matty szedł w stronę piwnicy. Maszerowałam za nim. Był równie zdenerwowany jak ja. Zeszliśmy po schodach do piwnicy. Nagle na końcu korytaża zobaczyłam drzwi o których nie miałam pojęcia. 
C- Co to ?
M- Szatnia. Nikt już z niej nie kożysta. Wejdż.
Matty wszedł. Zrobiłam dwa kroki do przodu. Przestraszyłam się.
C- Eeemmm... najpiwerw musisz mnie złapać.
Pociągną mnie do siebie jednym mocnym, zdecydowanym ruchem. Polecieliśmy na ziemię. Matty usiadł na mnie.
M- Nie. Zbyt długo na to czekałem abyś mi znów uciekała.
C- Ale mi nie wygodnie.
Chłopak złapał mnie i posadził na ławce i usiadł na mnie okrakiem.
M- Lepiej ?
C- Trochę...
M- Znamy się krótko ale na tyle długo bym mógł Ci powiedzieć, że szaleje na twoim punkcie. Zakochałem się po uszy i ty o tym wiesz. Może to za szybkie stwierdzenie ale prawdziwe.
C- Coo...
Nie zdążyłam nic powiedzieć a poczułam jego wargi na moich. Położył swoje ręce na moich biodrach, a moje wisiały bezwładnie. Na początku sprzeciwiałam się ale po chwili sama położyłam ręce na jego barkach. Było mi dobrze ale wiedziałam, że tak być nie może. Niall to ten jedyny. Chcę być z nim chociaż on traktuje mnie tylko jako dobrą koleżankę. Chciałam to skączyć ale nie mogłam. Wpadliśmy w jakieś stare, pozostawione kurtki. Po chwili Matty przestał mnie całować i wybuchną śmiechem. Ja nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Podniosłam się ,a on spowritem usiadł na ławce. 
C- Eeeee...muszę biec na lekcję śpiewu !
Uciekłam, biegłam tyle ile miałam sił w nogach. Matty spojżał tylko na mnie i zaczą znów się śmiać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz